Link Wray może nigdy nie trafić do Rock and Roll Hall of Fame, ale jego wkład w język rockowej
gitary i tak byłby ogromny, nawet gdyby nigdy nie wszedł do innego studia po nagraniu
„Rumble”.
Mówiąc wprost, Link Wray wynalazł power chord, podstawowy modus operandi współczesnych gitarzystów rockowych. Posłuchaj dowolnego utworu, który nagrał między tym przełomowym instrumentalnym utworem z 1958 roku, a nagraniami dla Swan z początku lat 60-tych, a usłyszysz zaczątki heavy metalu, thrashu, czegokolwiek. Chociaż historycy rocka zawsze lubią kreślić wyraźną granicę między przesterowaną grą gitary elektrycznej, która napędzała wczesne płyty bluesowe, a paczką Hendrixa, Claptona, Becka, Page'a i Townshenda z końca lat 60-tych, bez żadnych przystanków pomiędzy, szybkie przesłuchanie dowolnego utworu nagranego przez Wraya w jego złotej dekadzie błyskawicznie obala tę teorię. Jeśli da się powiązać bezpośrednią linię od czarnych muzyków bluesowych podkręcających wzmacniacze i grających z ogromną dozą agresji, do młodych białych facetów wykonujących zmutowaną wersję tego samego, to linia ta bez wątpienia prowadzi wprost do Linka Wraya. Pete Townshend podsumował to dla większej liczby gitarzystów, niż prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, mówiąc: „On jest królem; gdyby nie Link Wray i „Rumble”, nigdy nie chwyciłbym za gitarę”.
Wszystko, co odziedziczyło dzisiejsze pokolenie headbangerów, od Led Zeppelin i The Who, można prześledzić do faceta o indiańskich korzeniach Shawnee z Dunn w Karolinie Północnej, który zaczynał w 1955 roku nagrywając dla Starday jako członek Lucky Wray & the Palomino Ranch Hands.
Widzicie, na początku lat 50-tych to była zupełnie inna bajka. Rock & roll nie stał się jeszcze wydarzeniem o zasięgu ogólnokrajowym w Stanach Zjednoczonych, a jeśli byłeś młody i chciałeś odnieść sukces w branży muzyki popularnej, miałeś dwie główne ścieżki kariery. Mogłeś zostać popowym piosenkarzem jak Perry Como albo piosenkarzem z prowincji jak nieżyjący już Hank Williams, i to by było na tyle. Z muzyką country otaczającą go w młodości w Karolinie Północnej, wybór był oczywisty; Wray połączył siły z braćmi Vernonem i Dougiem, tworząc Lucky Wray & the Lazy Pine Wranglers, później zmieniając nazwę zespołu na bardziej elegancką Palomino Ranch Hands. Pod koniec 1955 roku przenieśli się poza Waszyngton i dołączyli do nich Shorty Horton na basie. Z Linkiem, Hortonem i braćmi Dougiem i Vernonem („Lucky”, nazwanym tak na cześć jego hazardowych fortun), którzy grali odpowiednio na perkusji i wokalu, nawiązali współpracę z lokalnymi autorami piosenek, a ich efektem była płyta winylowa EP wydana przez lokalną wytwórnię Kay, a resztę utworów wydzierżawiono wytwórni Starday Records w Teksasie.
Jednak do 1958 roku muzyka uległa zmianie, podobnie jak życie Wraya. Z powodu utraty płuca w wyniku gruźlicy, którą przebył podczas wojny koreańskiej, Link otrzymał od lekarza zalecenie, aby pozwolić bratu Vernonowi na wokal. Link zaczął więc coraz bardziej rozciągać się na gitarze, wymyślając kolejne partie instrumentalne. W tym czasie zespół przekształcił się w trio i zmienił nazwę na Ray Men. Po krótkim romansie z idolem nastolatek - zmianie imienia na Ray Vernon - trzeci z braci Wrayów został producentem/menedżerem zespołu. Uzbrojony w gitarę Gibson Les Paul z 1953 r., mały wzmacniacz Premier, szyderczy uśmieszek Elvisa i czarną skórzaną kurtkę, Link zaczął grać w lokalnych klubach płytowych w okolicach Waszyngtonu z didżejem Miltem Grantem, który został jego faktycznym menedżerem.
Pewnego wieczoru, podczas typowego występu, powiedział Link: „Chcieli, żebym zagrał utwór „Walk”. Nie znałem żadnego, więc wymyśliłem jeden. Wymyśliłem „Rumble”.
„Rumble” pierwotnie ukazało się w wytwórni Archiego Bleyera Cadence w 1958 roku, a Bleyer był gotowy go przekazać, gdy jego córka wyraziła entuzjazm wobec prymitywnego utworu instrumentalnego, mówiąc, że przypomina jej sceny z „West Side Story”. Bleyer zmienił tytuł (oryginalny tytuł, o ile w ogóle istniał, zaginął w mrokach dziejów), a „Rumble” wskoczył na 16. miejsce na listach przebojów, pomimo faktu, że został zakazany w radiu w kilku krajach (w tym w Nowym Jorku), stając się do dziś znakiem rozpoznawczym Wraya. Jednak pomimo sukcesu i rozgłosu „Rumble” okazało się jedynym wydawnictwem Wraya w Cadence. Bleyer, atakowany za wydanie płyty „promującej wojnę gangów nastolatków”, chciał oczyścić Linka z zarzutów. i chłopaków trochę podkręcił, wysyłając ich do Nashville, aby nagrali kolejną sesję z zespołem produkcyjnym Everly Brothers, który decydował o wszystkim.
Wrays nie podzielali tego zdania, więc natychmiast zawarli umowę z Epic Records. Następcą „Rumble” Linka był pulsujący, szybki „Rawhide”. Les Paul został zamieniony na model Danelectro Longhorn (z najdłuższym gryfem, jaki kiedykolwiek wyprodukowano na gitarze produkowanej na linii produkcyjnej), a jego przetworniki w kształcie tuby szminki sprawiały, że każda nuta power akordów Linka brzmiała, jakby brzdąkał wieczkiem od puszki zamiast kostki. Rytm i sama moc wystarczyły, aby utwór dotarł na 23. miejsce na liście przebojów w kraju.
Jednak wyłonił się pewien schemat, który miał się powtarzać przez większość wczesnej kariery Wraya; decydenci uważali, że jeśli uda im się go stonować i wystroić, sprzedadzą o wiele więcej płyt w zamian. Wszyscy ci producenci i szefowie wytwórni nie zdawali sobie sprawy z najprostszej prawdy: jeśli Duane Eddy grał dla nastoletnich białych Amerykanów, Link Wray grał dla przestępców, po prostu. Pod koniec 1960 roku Wray znalazł się w bardzo krępującej sytuacji nagrywania z pełnymi orkiestrami, grając takie bzdury jak „Danny Boy” i „Claire de Lune”. Ale kiedy te perełki również nie znalazły się na listach przebojów, współpraca z Epic Records dobiegła końca i pod koniec roku Link i Vern założyli własną wytwórnię, Rumble Records.
Wśród trzech jedynych numerów Rumble znalazła się oryginalna wersja kolejnego wielkiego hitu Wraya, „Jack the Ripper”. Jeśli „Rumble” brzmiało jak wojna gangów, to „Jack the Ripper” brzmiał jak pościg samochodowy z dużą prędkością, co właśnie stało się ścieżką dźwiękową do filmu w wersji Richarda Gere'a „Bez tchu”. Wzmacniacz Linka został nagrany na końcu schodów hotelowych, aby uzyskać maksymalny efekt echa, podczas gdy Link pompował przez niego riffy, które stały się zalążkiem miliona metalowych utworów.
Po kilku latach lokalnego szumu, album przeżywał kolejny okres popularności wśród didżejów, gdy wytwórnia Swan Records z Filadelfii przejęła go i zapewniła mu ogólnokrajową popularność. Z pewnością Wray był najbardziej płodny podczas swojej kadencji w Swan, a prezes wytwórni, Bernie Binnick, dał Linkowi i Vernonowi praktycznie pełną swobodę. Zmieniając rodzinny kurnik w prymitywne studio na trzy ścieżki dźwiękowe, rodzina Wrayów spędziła kolejną dekadę nagrywając i eksperymentując z brzmieniami i stylami.
Przynajmniej teraz mogli odnieść sukces - lub ponieść porażkę-na własnych warunkach. Większość z tych stron została wynajęta jako jednorazowe kontrakty milionom mikroskopijnych wytwórni pod różnymi nazwami, takimi jak Moon Men, Spiders, Fender Benders itd. Co napędzało ten okres największej kreatywności, pozostaje kwestią otwartą. Wiele z tego wynikało z faktu, że Link i chłopaki doskonalili swój specyficzny styl rockowego szaleństwa, grając w jednych z najbardziej obskurnych miejscówek na świecie, gdy te utwory były nagrywane. Kiedy szef wytwórni Swan, Binnick, był pytany, jak może wydawać tak dziki materiał, uśmiechał się, unosił ręce w górę i mówił: „Co można zrobić z takim zwierzęciem?”.
Z nadejściem nowej dekady brzmienie i wizerunek Linka Wraya zostały dostosowane do hipisowskiego rynku. Kariera Wraya zmieniała się w latach 70-tych, a plątanina albumów w luźnym stylu niewiele pomagała w budowaniu jego reputacji. Po okresie wspierania Roberta Gordona, odtwórcy rockabilly lat 70-tych, Wray ponownie rozpoczął karierę solową, zabierając ze sobą większość zespołu Gordona (w tym perkusistę Antona Figa). Choć w studiu nagraniowym panował nierówny poziom, wciąż potrafił dać czadu na żywo, a jego rzadkie występy na scenach całego świata niosły przesłanie, że ten pierwotny, szalony gitarzysta rock and rolla wciąż ma w baku mnóstwo paliwa.
Wray ożenił się i przeprowadził do Danii w 1980 roku, nagrywając album na rynek zagraniczny. Przez całe lata 90-te wciąż potrafił przypiąć gitarę i sprawić, by brzmiała bardziej agresywnie niż ktokolwiek po sześćdziesiątce. Jego dorobek zyskał rozgłos w latach 90-tych, gdy nadeszła rewolucja grunge'owa. Kilku młodych, modnych gitarzystów uznało Wraya za inspirację, a jego wczesne prace były wznawiane pod różnymi szyldami. Nagrał dwa nowe albumy dla Ace Records: „Shadowman” w 1997 r. i „Barbed Wire” w 2000 r., i koncertował aż do swojej śmierci w Kopenhadze 5 listopada 2005 r.
|
Sk³ad: |
- |
|
Single |
| Tytuł+ |
Wykonawca | Data wydania |
UK |
US |
Wytwórnia
[US] |
Komentarz |
| Rumble/The Swag | Link Wray and His Ray Men | 03.1958 | - | 16[14] | Cadence 1347 | [written by Link Wray,Mark Cooper,Milt Grant][produced by Ray Vernon][11[10].R&B; Chart] |
| Raw hide/Dixie Doodle | Link Wray and The Wraymen | 01.1959 | - | 23[13] | Epic 9300 | [written by Link Wray,Mark Cooper,Milt Grant][produced by Richard Gottehrer,Ray Vernon,
Chuck Sagle] |
| Jack the ripper/The black widow | Link Wray and His Ray Men | 04.1963 | - | 64[8] | Swan 4137 | [written by Link Wray,Mark Cooper][produced by Los Lobos,Ray Vernon] |
| Red hot/Sweet surrender | Robert Gordon with Link Wray | 10.1977 | - | 83[3] | Private Stock 156 | [written by Bill Emerson][produced by Richard Gottehrer] |
|
Albumy |
| Tytuł |
Wykonawca | Data wydania |
UK |
US |
Wytwórnia
[US] |
Komentarz |
| Link Wray | Link Wray and His Ray Men | 07.1971 | - | 186[4] | Polydor 4064 | |