Niewiele wiadomo o początkach życia Christiana. Jego ojciec
był ociemniałym wędrownym gitarzystą i śpiewakiem. Muzyką interesowali
się także dwaj bracia Christiana. W wyniku dotkliwej biedy, w jakiej
dorastał, pierwszą gitarę Christian musiał sobie zrobić z pudełek po
cygarach. Mimo to wkrótce zdobył spory rozgłos wśród miejscowych
muzyków.
Na początku lat 30-tych występował z zespołami Anny Mae Winburn, póżniejszej kierowniczki International Sweathearts Of Rhythm, a także Nata Towelsa i Alphonso Trenta, u którego grał na kontrabasie. Już w 1937 r. dał się poznać z eksperymentów z elektronicznie wzmocnioną gitarą.
W 1939 r. Mildred Bailey nakłoniła znanego impresaria i entuzjastę jazzu, Johna Hammonda, by posłuchał gitarzysty w Ritz Cafe w Oklahoma City. Zachwycony grą Christiana Hammond próbował namówić Benny'ego Goodmana,
żeby zaprosił go na swój koncert w Los Angeles, ale Goodmana nie
zachwyciła ani koncepcja włączenia do swojego zespołu gitary
elektrycznej, ani wygląd gitarzysty. Hammond nie dał za wygraną i pomógł
przemycić Christianowi jego nieporęczny elektroniczny ekwipunek na
scenę Victor Hugo Restaurant w Beverly Hills, gdzie miał się odbyć
koncert Goodmana. Kiedy klarnecista wrócił na estradę po przerwie, był i
przerażony, i wściekły, gdy na estradzie zobaczył Christiana. Ale
profesjonalizm nie pozwalał mu na urządzanie scen, więc postanowił
inaczej rozprawić się z intruzem i rozpoczął mało znanym utworem "Rose Room",
który jego zdaniem powinien zupełnie pomieszać szyki gitarzyście. Gdy
przyszła kolej na jego solo, Christian wykonał 25 rewelacyjnych
chorusów, którymi zachwycił publiczność, muzyków i samego Goodmana.
Wszyscy razem domagali się, żeby gitarzysta grał dalej. Ostatecznie
utwór trwał aż 45 minut, niestety, nie został utrwalony na płycie.
Christian został członkiem sekstetu Goodmana, dzięki czemu miał
możliwość docierania ze swoją sztuką do szerokich kręgów słuchaczy
Jednakże bardziej niż sława pociągały go nowe trendy w jazzie i wkrótce
stał się ważną osobistością "katakumbowego", nowocześniejszego od
swingu, nurtu, który dał początek bebopowi. Gdy tylko odrywał się od
muzyki, o każdej porze dnia i nocy sięgał po alkohol i oddawał się
uciechom życia, wykorzystując swoją popularność u kobiet. W rezultacie
nie dosypiał, nie dojadał i mniej więcej w połowie 1941 r. stwierdzono u
niego zawansowaną grużlicę. Ale nawet w szpitalu nie miał spokoju,
ponieważ koledzy nie mieli ochoty przerywać swoich szalonych przyjęć i
urządzali je w szpitalnej sali Christiana. W efekcie artysta zmarł w
1942 r.
Trudno jest przecenić znaczenie Christiana dla historii jazzu i muzyki
rozrywkowej. Nieformalne występy Christiana odbywające się po godzinach
pracy w nowojorskim Minton's Playhouse, których część zarejestrował
jeden z wielbicieli jego muzyki, pokazują, że obok Charliego Parkera i Dizzy'ego Gillespiego
gitarzysta należał do najważniejszych architektów bebopu. Był
niedościgłym, pełnym polotu improwizatorem, a jego pozornie proste,
linearne improwizacje zradykalizowały muzyczne myślenie nie tylko innych
gitarzystów, ale w ogóle solistów jazzowych. Choć nie był pierwszym
gitarzystą, który podłączył swój instrument do wzmacniacza, był jednym z
pierwszych, który w takim stopniu ją spopularyzował.
czwartek, 14 grudnia 2023
Charlie Christian
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz