
Wielu nawet nie wie, że słyszało kiedyś piosenki
Jem, a
zdarzyło się to choćby każdemu fanowi seriali "Seks w wielkim mieście"
czy "Chirurdzy". W recenzjach płyt prześladują Jem porównania do
Dido.
Jemma Griffiths to jednak jedna z ciekawszych postaci okolic trip-hopu,
odznaczająca się świeżością i swobodnie łącząca hip-hop, rock i
elektronikę z klimatami etno.
Pseudonim Jem jest skrótem od jej imienia, choć przez dłuższy czas
wyspiarze doszukiwali się w nim inspiracji popularną animowaną serią
telewizyjną
"Jem and the Holograms". Jemma Griffiths urodziła się w 18
czerwca 1975 roku walijskim miasteczku Penarth i, jak sama twierdzi,
własne utwory komponowała i nagrywała już w wieku lat 13, kiedy zaczęła
marzyć o karierze piosenkarki. Co nieczęste w tym biznesie, stąpająca
twardo po ziemi dziewczyna podjęła jednak postanowienie - najpierw
szkoła, potem scena - rozpoczynając studia prawnicze na Sussex
University. Mimo że koniec końców zdobyła dyplom, adwokatura widocznie
nie była jej jednak pisana, bowiem jeszcze będąc na studiach większość
czasu Jemma spędzała zajmując się menedżerowaniem didżejom i promocją
klubowych imprez. - Chodziłam do szkoły tyle, ile musiałam, żeby mnie
nie wyrzucili - cytuje ją "The Sun".
Jej kariera na zapleczu show-biznesu rozwijała się na tyle wartko, że
jej przeznaczenie coraz mocniej ciążyło ku backstage'owi i muzycznej
agenturze, a nie o tym przecież marzyła nastoletnia Jem. Zwrot przyszedł
w 1999 roku, kiedy Griffiths zaskoczyła kolegów z wytwórni
Marine
Parade (gdzie wówczas pracowała) ogłaszając odejście, powrót do
rodzinnej Walii oraz postanowienie o poświęceniu się pracy twórczej. Na
miejscu, wykorzystując zdobyte wcześniej umiejętności produkcyjne udało
jej się zorganizować mobilne studio, w którym nagrała 4 demówki i z
coraz pokaźniejszym bagażem kompozycji wyruszyła na podbój Londynu,
Tam rozpoczęła współpracę z producentem nagrań m.in. Björk czy Alanis
Morissette -
Guy'em Sigsworthem, której kulminacyjnym punktem stał się
stworzony dla
Madonny utwór
"Nothing Fails", jeden z singli z albumu
"American Life". Jem wprawdzie nigdy osobiście nie spotkała królowej
popu, jak jednak… - Powiedziano mi, że mogę napisać jakiś krótki liścik
do niej i pomyślałam sobie "O mój boże, co ja mam napisać do Madonny?" -
wspominała na łamach "The Sun". - Na szczęście dali mi na to tylko 5
sekund, więc jedyne co zdążyłam napisać to "hello!". Na kolejnym etapie
jej kariery los zaprowadził Jemmę do Nowego Jorku, gdzie dane jej było
połączyć siły z innymi znaczącymi postaciami muzycznej produkcji -
raperem
Ge-ology (współpracownikiem Mos Defa i Taliba Kweli) oraz
Yoadem
Nevo (współdziałał choćby z Goldfrapp, Mobym czy Morcheebą). To z nimi
młoda Walijka stworzyła pierwsze poważne demo, na którym znalazł się
także utwór "Finally Woken" - jedno z pięciu najczęstszych życzeń
słuchaczy radia KCRW z Los Angeles.
Ów pierwszy sukces sprawił, że karierą Europejki zrazu zainteresowała
się wytwórnia Dave'a Matthewsa -
ATO, pod skrzydłami której artystka w
2003 roku wydała najpierw EP-kę
"It All Starts Here", by w kilka
miesięcy później, już w roku 2004, na rynek wypuścić swój debiutancki
album zatytułowany
"Finally Woken", określony przez internetową stronę
E!Online: "dźwiękowym ekwiwalentem gorącej kąpieli z bąbelkami". W
rozmowie z portalem UGO.com piosenkarka tłumaczyła wtedy genezę tytułu
płyty ("W końcu przebudzona"): "To znaczy - obudzona z lenistwa.
Tytułową piosenkę napisałam jeszcze w 1999 roku i była to jedna z tych
piosenek, które powstają w 10 minut. Po prostu zawsze ją kochałam. Nie
wiem, czy potrafię to wytłumaczyć inaczej, niż jako przebudzenie i
ujrzenie świata takim, jaki w rzeczywistości jest". Okładka płyty, na
której umieszczono zdjęcie z dzieciństwa samej śpiącej artystki,
zaprojektowana została w różnych kolorach, zależnie od miejsca wydania
(USA - żółta, Europa - niebieska, Australia - zielona), a krążek
promował największy, jak do tej pory, przebój Walijki
"They". Piosenka
trafiła na ścieżki muzyczne seriali
"Chirurdzy" ("Grey's Anatomy") i
"Jordan" ("Crossing Jordan", stała się hymnem programu "The X Effect" w
telewizji MTV oraz chińskiej reklamy telefonu Motorola (tu wykorzystano
chiński cover utworu), a jako ciekawostkę warto też wspomnieć, że
zawiera ona w sobie fragment "Das Wohltemperirte Clavier" J. S. Bacha.
Debiutancka płyta, mimo porównań do Dido, ukazywała Jem jako artystkę
dojrzałą i stylistycznie złożoną, co piosenkarka podkreślała także w
rozmowach z dziennikarzami. - Jestem pod wpływem wielu stylów muzycznych
- cytował ją dziennik "The Sun". - Lubię wszelką muzykę, która dotyka
ludzi, jak choćby hip-hop, który podrywa ludzi i ciągnie ich do tańca.
Eklektyzm ten nie zanikł także na kolejnym, drugim już, wydawnictwie
Walijki zatytułowanym
"Down to Eart", który trafił do sklepów jesienią
2008 roku. - Ta płyta ma zadziorność hip-hopu, ale także inne wpływy -
mówiła o nim w wywiadzie dla portalu FemaleFirst. - Poprzedni album był
bardziej bliskowschodni, ten natomiast jest bardziej jak miks, bo mamy
tu i brazylijskie bębny i odrobinę salsy i szczyptę bandżo i śpiewaka z
Afryki. Ja po prostu lubię próbować wszystkiego, co dobre, więc
pchnęliśmy ten album w kilku różnych kierunkach naraz. Na płycie znalazł
się hołd ofiarom tragedii z 11 września (utwór
"You Will Make It"
napisał brat piosenkarki, pamięci dwójki przyjaciół, którzy zginęli w
ataku na WTC) z gościnnym udziałem
Vusi Mahlasela. Materiał wypełniły
ponadto owoce współpracy z
Jeffem Bassem (jednym z odkrywców Eminema),
didżejem
Cut Chemistem (Ozomatli, Jurassic 5) i przede wszystkim z
producentem
Lesterem Mendezem (pracował m.in. z Nelly Furtado, Shakirą
czy Santaną). Kochająca eksperymenty artystka w piosence
"Aciiid!"
śpiewała nawet po japońsku, mimo to album nie odniósł tak dużego
sukcesu, jak jego debiutancki poprzednik, choć pochodzące zeń utwory
ponownie trafiały na ścieżki dźwiękowe telewizyjnych seriali - "Seks w
wielkim mieście (
"It's Amazing"), "90210" (
"I Always Knew") oraz
"Damages" (
"Keep On Walking").
Na koncie Jem ma zresztą o wiele więcej tego typu tytułów, bowiem, prócz
już wymienionych, wśród telewizyjnych produkcji, w których znalazły się
jej utwory można wymienić również:
"Gotowe na wszystko" ("Desperate
Housewives"),
"Życie na fali" ("The O.C."),
"Medium", "Sześć stóp pod
ziemią" ("Six Feet Under") czy
"Plotkara" ("Gossip Girl"), a jej
piosenki trafiały także na soundtracki takich kinowych filmów, jak
"Eragon" czy
"Bliżej" ("Closer"). Jak artystka sama twierdzi nie ma
parcia na karierę i interesuje ją wyłącznie sama muzyka. Mimo że mieszka
obecnie w stolicy światowego show-biznesu - Los Angeles - nijak nie
wpisuje się też w szranki i konkury na popowym rynku i pragnie zachować
swoją radość tworzenia oraz wewnętrzną stylistyczną różnorodność. - Tym,
co lubię w muzyce jest to, że nie jestem wyszkolona w żadnym konkretnym
stylu - oświadcza na swojej stronie internetowej. - Nie muszę więc
przejmować się tym, co mogę robić, a co nie, tylko po prostu szukać
dźwięków.