
Nazwa MATSOD odnosi się do historii Arizony Clark Barker, znanej też jako Ma Barker (Mamuśka Barker) – przywódczyni "rodzinnego" gangu Barkerów . Składał się on między innymi z jej synów i kochanków którzy zajmowali się głównie porwaniami, rabunkami czy sutenerstwem. Gang zdobył rozgłos w Stanach Zjednoczonych latach 30 XX wieku, epoce wrogów publicznych pokroju Johna Dillingera czy właśnie gangu Barkerów. Tak na marginesie dodam, że podobno "szefostwo" Pani Barker w gangu to mit stworzony przez FBI.
Nawiązanie do historii Mamuśki Barker w nazwie zespołu (jak i w tekstach) nie ma jednak na celu gloryfikacji tego typu postaci. Muzycy podkreślają, że historia gangu Parkerów uzmysławia, że nie da się uciec przed boską sprawiedliwością (Barkerowie zginęli w trakcie obławy policyjnej) – innymi słowy każda niesprawiedliwość ma zostać "zrekompensowana" przez siłę wyższą.
Ciekawa i intrygująca otoczka pasuje idealnie do muzyki Maylene… która łączy w sobie metal z southern rockiem – z czego powstaje iście piekielna i gorąca mieszanka. Na debiutanckim krążku kapeli p.t. "Maylene and the Sons of Disaster" słychać jeszcze wyraźnie hardcore’owe proweniencje członków zespołu – choć muzyka opiera się na patentach które od razu skierują nasze myśli ku południu USA, to znajdziemy tutaj gdzieniegdzie breakdowny i inne tego typu smaczki. Album intryguje i ciekawi swoim południowym klimatem połączonym z ciężkimi gitarami, brakuje mu jednak chwytliwych i skocznych melodii oraz bardziej "redneckich" partii gitar w które obfitują następne, bardziej złożone wydawnictwa.
Pełny obraz możliwości MATSOD ukazują dopiero dwa kolejne (i jak na razie jedyne) krążki – "II" oraz "III". Wydawnictwa te stanowią bardzo dobry przykład połączenia inspiracji muzyką południowych regionów Stanów Zjednoczonych z metalem. Na obu albumach aż roi się od mięsistych riffów, południowej melodyki wplecionej w zagrywki gitarowe, skocznej perkusji oraz…całkiem "radiowych" refrenów. A wszystko to podlane sosem z podkręconych do oporu wzmacniaczy, zespół bowiem przez cały czas utrzymuje wysokie obroty, pozwalając sobie na zwolnienie jedynie w balladkach i utworach instrumentalnych kończących oba albumy. Jedyny zarzut kieruje tutaj wobec "trójki", na której moim zdaniem za mało ognia, a za dużo chwytliwych refrenów – siłą Maylene… jest żywiołowość ze szczyptą melodii, nie na odwrót.
Klimat twórczości MATSOD jest specyficzny – osoby które nie trawią wszystkiego co związane ze słowem "redneck" raczej nie polubią tego typu grania ponieważ słuchając tej muzyki aż chce się założyć kraciastą koszulę, czapkę "trakerkę" tudzież kapelusz i kowbojki oraz obowiązkowo przyszyć konfederatkę na ramieniu. Chłopców mamuśki Barker powinni z miejsca pokochać wszyscy fani melodyjnego i żywiołowego grania utrzymanego w klimatach rdzennie amerykańskich. Aby się przekonać, czy macie szanse polubić MATSOD obejrzyjcie poniższe klipy, dobrze oddają charakter twórczości zespołu.
Albumy | ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [US] |
Komentarz |
II | Maylene and the Sons of Disaster | 03.2007 | - | 156 | Ferret Music F 079-2 | [produced by Jason Elgin ] |
III | Maylene and the Sons of Disaster | 06.2009 | - | 71[1] | Ferret Music F 128 | [produced by Jason Elgin ] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz