Web Analytics Z archiwum...rocka : Andrea Corr

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Andrea Corr

Andrea Corr, a właściwie Andrea Jane Corr-Desmond (ur. 17 maja 1974r w Dundalk) to irlandzka wokalistka znana głównie z rodzinnego zespołu The Corrs. Od 2007 roku Andrea Corr prowadzi również karierę solową.


Na koncie ma kilkadziesiąt milionów sprzedanych płyt, co zawdzięcza rodzinie, a dokładniej rodzeństwu, z którym tworzyła popularny od drugiej połowy lat 90-tych zespół The Corrs. Gdy siostry i brat postanowili skupić się na własnych rodzinach, Andrea kontynuowała przygodę z muzyką, a także próbowała, z pewnym sukcesem, sił w filmie oraz w teatrze. Wśród swych serdecznych przyjaciół ma Bono.

Andrea Jane Corr przyszła na świat 17 maja 1974 roku w Dundalk w hrabstwie Louth, jako najmłodsza z czwórki rodzeństwa. Były to siostry Sharon, Caroline i brat Jim. Ich rodzice, Gerry i Jean, występowali hobbystycznie w lokalnej formacji Sound Affair i często zabierali na koncerty pociechy. W domu też zawsze słuchało się dużo płyt, przede wszystkim The Eagles, The Police, The Carpenters, Simona i Garfunkela czy Fleetwood Mac. Każde z dzieci państwa Corr zaczęło edukację muzyczną. Ojciec nauczył wszystkich grać na fortepianie, Andrea próbowała ponadto sił jako wokalistka. - Nasza matka i ojciec mieli bardzo duży wpływ na to, kim się staliśmy - zdradził Jim dziennikarzowi "Sunday Independent". - Oboje byli niezwykle mądrzy zarówno pod względem muzycznym, jak i życiowym.

W 1990 roku rodzeństwo założyło rodzinny zespół o nazwie... The Corrs. Andera choć jako najmłodsza dołączyła ostatnia, odgrywała kluczową rolę w grupie. Nie tylko została główną wokalistką i grała na flażolecie irlandzkim, lecz także pisała większość słów piosenek. Przełomem był rok 1991, kiedy czwórka wybrała się na casting do filmu "The Commitments" Alana Parkera, gdzie została dostrzeżona przez dyrektora muzycznego obrazu, Johna Hughesa. Rodzeństwo otrzymało niewielkie role w obrazie, a Andrea nawet partie mówioną. Na muzyczny debiut trzeba było jednak jeszcze trochę poczekać. Longplay "Forgiven Not Forgotten" ukazał się w 1995 roku i ostatecznie trzynastokrotnie pokrył się platyną w ojczyźnie kwartetu. Jeszcze lepiej poradził sobie kolejny "Talk On Corners", który platynowy status w Irlandii zdobył dwadzieścia razy. Największą międzynarodowa sławę przyniósł im jednak trzeci album "In Blue" wydany w lipcu 2000 roku - to jedyne dzieło The Corrs, które w USA kupiło milion osób. Gdy muzycy pracowali nad płytą, czkając na przeszczep płuc, zmarła ich matka, Jean. Piosenkę "No More Cry", którą napisały Andrea i Caroline, rodzeństwo zadedykowało pogrążonemu w żałobie ojcu.

Dwa następne longplaya - dedykowany zmarłej matce "Borrowed Heaven" (2004) i "Home" (2005) - choć radziły sobie nieźle, nie powtórzyły sukcesów poprzedników.

W 2006 roku członkowie The Corrs podjęli decyzję o zawieszeniu działalności i zajęli się własnymi sprawami. Sharon, Jim oraz Caroline założyli rodziny, natomiast Andrea postanowiła spróbować sił solo i zaczęła pracować nad własną płytą. - Zaproponowano mi kontrakt płytowy - opowiadała na stronach Ilikemusic.com. - Mogłam nic nie robić i cieszyć się tym, co osiągnęłam. Lubię jednak wyzwania, a tym właśnie było nagranie albumu bez reszty mojej rodziny.

Funkcję producenta wykonawczego pełnił Bono. Artystka miała okazję już współpracować z liderem U2. W 2003 roku nagrała bowiem piosenkę "Time Enough For Tears", którą wokalista napisał z Gavinem Fridayem. Numer powstał na potrzeby filmu Jima Sheridana, "Nasza Ameryka". Później trafił również na czwarty album The Corrs "Borrowed Heaven".

Za brzmienie solowego materiału Andrei odpowiadał także Nellee Hooper, znany ze współpracy z Björk, Madonną czy Massive Attack. - Nellee był idealny do tego projektu - wyjaśniała artystka wybór Hoopera w rozmowie z Ilikemusic.com. - Uwielbiam debiut Björk - to jedna z moich ukochanych płyt. Ludzie określali go bardziej jako reżysera niż producenta, a ponieważ piosenki są tu opowieściami, wydawał się po prostu stworzony do tego zdania. Każda piosenka to mały scenariusz i dlatego to taki eklektyczny album. Każda piosenka to bowiem inna historia.

Longplay poprzedzał popowy singel "Shame on You (to Keep My Love from Me)", który został dobrze przyjęty przez media ale średnio poradził sobie na listach przebojów (108. lokata na UK Charts, 43. na irlandzkim zestawieniu). Piosenka opowiada o kobietach i mężczyznach ruszających na wojnę. - To rzecz o dzieciach, których nigdy nie będą mieć - wyjaśniała autorka. - Mężach i żonach, których muszą zostawić, albo których nigdy nie będzie im dane poślubić.

Krążek roboczo zatytułowano "Present". Ostatecznie przemianowany na "Ten Feet High" ukazał się w czerwcu 2007 roku. Dzieło różniło się od dokonań wokalistki z rodzeństwem i przedstawiało mroczniejszą, bardziej odważną i osadzoną w taneczno-popowej stylistyce muzykę. Niestety, popularnością płycie nie udało się nawet zbliżyć do poziomu wydawnictw The Corrs. - Jestem bardzo zadowolona z tego albumu - wyjaśniała w rozmowie z dziennikarzem "Mirror". - Nagrałam jednak płytę, której wytwórnia nie chciała, a bez ich wsparcia było bardzo ciężko.

Artystka była na tle zawiedziona i rozżalona, że na dłuższy czas przestała zajmować się muzyką. Jak wyznała później, przestała nawet śpiewać pod prysznicem. - Naprawdę wierzyłam w tę płytę, podobnie zresztą jaka Nellee Hooper - tłumaczyła podczas jednego z wywiadów. - Byłam smutna i rozczarowana. Postanowiłam, że nie będę zajmować się muzyką, dopóki ponownie nie zacznie mnie to cieszyć.

W międzyczasie artystka poświęciła się rozmaitym pozamuzycznym zajęciom, na przykład nauczyła się języka francuskiego.

Fani musieli czekać na jej kolejne dzieło do 2011 roku. Nie był to jednak autorski materiał, a zestaw z coverami. - Tym razem postanowiła zaśpiewać nie swoje kompozycje, ale piosenki, które były i są ważne w jej życiu - zapowiadał wydawca. - W rezultacie powstał niezwykle osobisty album, który może być sporym zaskoczeniem dla fanów The Corrs. Nagrana w bardzo intymnej atmosferze płyta zdecydowanie odbiega od tego, co Andrea tworzyła z rodzeństwem w zespole.

Na warsztat wokalistka wzięła nagrania Johna Lennona ("No.9 Dream"), Kirsty McColl ("They Don't Know"), The Velvet Underground ("Pale Blues Eyes") czy Harry'ego Nilssona, autora nagrania "Lifelines". Ostatnia z piosenek dała tytuł całej płycie, która ukazała się 29 maja 2011 roku.

- Największym komplementem, jaki może usłyszeć artysta jest: "ta piosenka pomogła mi w trudnych chwilach", "przy tym utworze się zakochałam" - wyjaśniała wybór kawałków artystka. - Chciałam więc zebrać piosenki, które były dla mnie ważne. Wtedy ponownie śpiewanie i nagrywanie zaczęło sprawiać mi przyjemność.

Każdy z numerów miał dla Irlandki wyjątkowe znaczenie. - Moi rodzice mieli zespół, który nazywał się The Sound Affair - opowiadała o klasyku Roya Orbisona "Blue Bayou". - Często występowali w weekendy w pubach. Tata grał na klawiszach, a mama śpiewała. Jeden jedyny raz nagrali piosenkę w studio i to właśnie była "Blue Bayou". Dlatego bardzo chciałam ją też nagrać.

Dla Corr dzieło stanowi jednak nie tylko hołd złożony konkretnym twórcom i ich utworom, ale i muzyce w ogóle.

- Jako dziecko słuchałam muzyki non stop - napisała we wkładce do książeczki. - To była pierwsza rzecz, którą robiłam po przebudzeniu, przed pójściem do szkoły i zaraz jak tylko wróciłam do domu. Miałam do tego specjalny fotel, na przeciwko sprzętu stereo. Czasem wkładałam słuchawki, czasem słuchałam głośno (na szczęście moi rodzice uwielbiali muzykę i nie był to dla nich nieznośny hałas). Tylko dzięki muzyce możesz się prawdziwie i całkowicie zatracić, wyruszyć w podróż do swego umysłu, stać się kimś innym, sprawić, by chwila trwała wiecznie.

Za produkcję dwóch utworów na "Lifelines" odpowiadał Brian Eno. Pojawił się również w chórkach. Nad całością czuwał natomiast John Reynolds. - Kiedy nagraliśmy kilka numerów, poszliśmy z Johnem do domu Briana Eno - wspominała Irlandka podczas wywiadu dla "Mirror". - Zaczął wyjmować różne albumy i puszczać je nam. Jego entuzjazm był niesamowicie zaraźliwy. Czuliśmy się znów jak nastolatkowie.

Wokalnie wsparła artystkę także jej rodaczka Sinéad O'Connor, którą można usłyszeć w chórkach w singlowym "Tinseltown in the Rain".

- To była najprzyjemniejsza sesja w mojej karierze - komentuje Irlandka. - Niesamowite doświadczenie. Kiedy śpiewasz cudze utwory, naprawdę jesteś wokalistą i tylko wokalistą. Wszystko, co musiałam robić, to interpretować.

W ramach promocji dzieła, Andrea Corr dotarła do Polski. Jednym z przystanków na jej trasie było Opole, gdzie była zagraniczną gwiazdą koncertu Lato ZET i Dwójki. Podczas festiwalu wykonała "Pale Blue Eyes" i "Tinseltown in the Rain".

Co do koncertów, Andrea znana jest z występowania boso. Podczas trasy w latach 1999/2000 postanowiła pewnego razu zdjąć buty i na tyle jej się spodobało, że zaczęła to robić regularnie.

Kiedyś zdradziła natomiast, że swe piosenki bardzo lubi pisać w... wannie. Komponuje natomiast najchętniej na pianinie.

- Muzyka jest seksowna i zmysłowa - mówiła. - Dzięki niej możesz się wyrazić i dopuścić do głosu swą inną stronę. Mimo takiego podejścia, wokalistka nigdy nie próbowała zmysłowych sztuczek by, sprzedać swą muzykę. Co więcej, ma niezbyt dobre zdanie o piosenkarkach, które tak robią. - To już jest przesada - stwierdziła w jednym z wywiadów Irlandka. - Niektóre kobiety zdejmują z siebie niemal wszystko, zanim jeszcze zaczną śpiewać. Wydaje mi się, że prawdziwe piękno tkwi w tajemnicy. Jeśli założyłabym na siebie tylko kilka szmatek, sugerowałabym, że moja muzyka nie broni się sama i dlatego muszę się rozebrać. Młodym dziewczętom wydaje się, że powiększenie biustu i doskonała sylwetka to jedyna droga do sukcesu. To tak, jakby mówiły: "Jeśli nie podoba ci się moja muzyka, masz moje ciało".

Andrea zajmuje się nie tylko śpiewem, pisaniem tekstów, graniem na flażolecie, ale i aktorstwem. Zadebiutowała w filmie "The Commitments" w reżyserii Alana Parkera, gdzie odegrała rolę Sharon Rabbitte. W 1996 roku u boku Madonny zagrała niewielki epizod w "Evicie". Pochodząca z filmu piosenka "Another Suitcase In Another Hall" oryginalnie miała być wykonana właśnie przez graną przez Irlandkę postać kochanki Perona, jednak ostatecznie wykonała ją Madonna, co sprawiło, że Andrea pojawia się na ekranie przez około dwie minuty.

W kolejnych latach użyczyła głosu postaci Kayley w "Magicznym mieczu" i pojawiła się jako wykonawca w filmie "Rok szympansa". W 2003 roku przypadła jej rola Annie, jedyna główna rola kobieca w irlandzkim musicalu "The Boys from County Clare". Za rolę otrzymała na Festiwalu Filmowym w Kolorado nagrodę.

Irlandka ma na koncie także występy na deskach teatru, w tym jako Jane Eyre w Dublinie, a jej marzeniem jest rola Marty w "Kto się boi Virginia Woolf?".

Prywatnie jest żoną Bretta Desmonda, którego poślubiła 21 sierpnia 2009 roku. Wesele odbyło się w klubie golfowym County Clare, a wśród gości pojawił się jej serdeczny przyjaciel, Bono.

Po wydaniu "Lifelines" artystka przyznała, że chce nagrać kolejną płytę z autorskim materiałem. - Przy poprzednim longplayu, czułam, że dałam z siebie, co najlepsze i byłam bardzo zawiedziona tym, jak wiele problemów miałam z wytwórnią - tłumaczyła. - Zupełnie przestałam tworzyć, ale po tym krążku, znów zaczęłam dużo pisać.

Single
Tytuł WykonawcaData wydania UK US Wytwórnia
[UK]
Komentarz
Shame On You (To Keep My Love From Me)Andrea Corr06.2007108[2]-Atlantic [written by Andrea Corr][produced by Nellee Hooper]

Albumy
Tytuł WykonawcaData wydania UK US Wytwórnia
[UK]
Komentarz
Ten Feet HighAndrea Corr07.200738[2]-Atlantic 5144209312[produced by Nellee Hooper]
LifelinesAndrea Corr06.201148[1]-AC Records ACR 001CD[produced by John Reynolds, Brian Eno]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz