Tak rozpoczyna się relacja Ruth Brotherhood w brytyjskim dzienniku "The Sun" z grudnia 1982 dotycząca jej wizyty w zdobywającym coraz większa (nie) sławę klubie Batcave. Usytuowany w londyńskim Soho, stał się on na przełomie 1982 i 1983 prawdziwym centrum nowej mody. Za trzy funty można było wmieszać się w tłum przypominający swym wyglądem zlot jeszcze dobrze nie rozłożonych trupów i posłuchać przygrywających im kapel. Przez scenę tego "najohydniejszego klubu w Londynie" przewinęły się Flesh For Lulu, Specimen, Sex Beat, Brilliant czy Long Pig.
Zapewne niewielu z dawnych gości Batcave wspomina do dziś którąś z tych kapel. Ci jednak, którzy byli w klubie 1 XII 1982, zapamiętają ten wieczór zapewne do końca życia.
Wtedy to po raz pierwszy pojawił się na scenie zespół, o którym "Melody Maker" wkrótce napisał: Nic nie dorówna w tworzeniu muzyki rodem z koszmaru szaleńca im, którzy zwą się Alien Sex Fiend. Grają tak, że przy nich The Fall brzmi jak ABC; Birthday Party jak The Go-Go's, a Killing Joke to Bay City Rollers. Zespół miał się wkrótce stać jedną z najsłynniejszych brytyjskich grup kultowych. Oto oni: Nik Fiend wokalista i najbardziej charyzmatyczna postać zespołu (skrzyżowanie Iggy Popa, Alice Co-opera i Davida Bowie), Mrs Fiend obsługująca syntezatory, gitarowy wymiatacz Yaxi i bębniarz zwany Johnny Ha-Ha.
Muzyka, jaką zaproponowali, była niesamowitą mieszanką gitarowego łomotu, elektroniki i mroku. Po intrygującym debiucie nie trzeba było długo czekać na nagrania. Pierwsze z nich, utwór "R. I.P.", ukazało się na kompilacji "Batcave Young Limbs, Numb Hymns". Wkrótce, bo już jesienią 1983 ukazują się maxisingle "Ignore The Machine" i "Lips Can't Go" oraz pierwszy album " Who's Been Sleeping In My Brain?" wydane przez firmę Anagram.
Płyty zdominowała agresywna, mroczna muzyka, w której słychać było jednak garażowe brzmienie amerykańskich pionierów punk rocka z lat sześćdziesiątych, takich jak The Sonics czy Kim Fowley, agresywne granie The Stooges oraz łomot w duchu thrash-punkabilly The Cramps. Ci ostatni mieli chyba największy wpływ na pierwsze nagrania Alien Sex Fiend. Ich fascynacja tanim horrorem i śmietnikową kulturą reklam, filmów klasy B, komiksów przeniknęła głęboko do image'u grupy Nika Fienda i jego żony. Najwyraźniej śladem tego jest utwór "Wild Women" inspirowany klasykiem filmów trash horror "Wild Women of Wongo".
Świadczy o tym maniakalne wręcz wykorzystywanie motywów z prymitywnych, masowych filmów grozy w tekstach utworów, epatowanie erotyzmem rodem z porno-komiksowych historyjek oraz grobowo upiorny wygląd zarówno scenografii towarzyszącej koncertom, jak i uszminkowanych na krwawo członków grupy. Wszystko to oczywiście nie na serio, uczestnicząc w ich koncertach czy słuchając płyt bawimy się nieźle (podobnie jak i sami ASF) znając umowność proponowanych konwencji.
Wszystkie te elementy to tylko jedna strona debiutu Alien Sex Fiend. Ich album był zdecydowanie przypisany do nowej dekady, dekady elektroniki. Dzięki zastosowaniu syntezatorów muzyka oprócz swej agresywności uzyskała niepokojący klimat odpowiadający nowej, gotyckiej estetyce. Najlepsze efekty udało się grupie osiągnąć w "Lips Can't Go", "New Christian Music", i "Ignore The Machine" (robiący całkiem sporą furorę na niezależnych listach przebojów).
W 1984 roku ukazują się nowe maxisingle: "R.I.P.", "Dead And Buried" i "E.S.T. (Trip To The Moon)". Te klasyczne już dziś tytuły wskazały drogę rozwoju grupy. Nik i reszta odeszli od prostego, łomotliwego brzmienia i skierowali się w stronę mocnego, elektronicznego czadu o zdecydowanym, syntezatorowym rytmie. Kwintesencją nowego brzmienia był album "Acid Bath" wydany jesienią 1984. Jak wskazywał tytuł (Kąpiel w kwachu), grupa zaprosiła słuchaczy na "trip" poprzez koszmarne wizje rozkładu, śmierci, gwałtu, strachu i przemocy. Począwszy od powalającego "In God We Trust" przez ciężkie od krwi "She's A Killer", nieuchronne jak śmierć "Hee Haw", grobowe "Breakdown And Cry", odlotowe "E.S.T." aż po czadowy "Attack'" zespół fundował kwaśną kąpiel w świetle grobowych świec, wśród pootwieranych trumien i włóczących się upiorów. Perfekcyjnie zrealizoaana muzyka mimo swego elektronicznego sztafażu kojarzyła się z psychedelią, lecz w przeciwieństwie do hippiesowsko-przyjaznego LSD proponowany przez Nika E.S.T. (Electric Shock Treatment - kuracja wstrząsami elektrycznymi) zabierał w podróż cuchnącą palonymi kośćmi i ociekającą strumieniami krwi.
Producentem płyty był Kevin Armstrong, gitarzysta współpracujący z Iggy Popem oraz Davidem Bowie (podczas Live Aid i ostatnio z Tin Machine). Efektem jego zabiegów było potężne, agresywne brzmienie gitary, zagubione przez zespół na następnych płytach w potoku elektroniki.
Nikt jeszcze do tej pory nie przeprowadził tak udanej syntezy punkowej agresji, gotyckiego rocka, psychodelii i nowoczesnego, syntezatorowego brzmienia- przy okazji album odniósł spory sukces.
Koncertowy album "Liquid Head In Tokyo" zrealizowany podczas dwu koncertów 17 stycznia 1985 w Tsubaki House w Japonii oprócz znanych z poprzednich płyt utworów zawierał kompozycję "Back To The Egg", nigdzie indziej nie publikowaną. Pozbawiony większości elektronicznych efektów zespół zaprezentował na tym albumie proste, agresywne dźwięki wskazując tym samym, gdzie tkwią korzenie jego muzyki. Po zakończeniu trasy koncertowej. w kwietniu 1985 opuścił grupę Johnny Ha-Ha, który wraz ze swoją dziewczyną Jackie (ex-Beauty Queen) założył ekskluzywny salon fryzjerski. Przez pewien czas jego klientami były takie osobistości, jak Sheena Easton czy Elton John. Po roku jednak wyjechał do Hiszpanii. gdzie grał w dość popularnej grupie Pablo Fundango & The Los Calzoncillos.
Reszta zespołu już jako trio nagrywa maxisingiel "I'm Doing Time" i album "Maximum Security". Dziwna to płyta. Jej podstawą jest obsesyjny, elektronicznie pompowany rytm. Brzmienie grupy stało się mniej rockowe, dominowały syntezatory. Stonowano potężny wykop gitary. Yaxi tylko w niektórych utworach przypomina, co wyprawiał z nią na poprzednim krążku ("Do You Sleep?","Depravity Lane"). Najważniejszym elementem było poczucie czyhającego gdzieś w ciemności niebezpieczeństwa. Tworzeniu jej podporządkowano grę całego zespołu. Efekt był znakomity. Płyta,bardzo różna od poprzedniego albumu, podobnie jak on wciągała jednak w przerażającą podróż przez mrok strachu i szaleństwa, choć tym razem zabrakło zjaw i wampirów, bowiem źródło zagrożenia umiejscowiono w ludzkim umyśle.
W konfrontacji z tą płytą i z tym, co się wydarzyło później, wydany wiosną 1986 podwójny singiel "I Walk The Line" był dla grupy powrotem do korzeni. Proste, rockowe brzmienie, archetypowe niemal riffy gitary i cover przeboju Alice Coopera "School's Out" - oto zawartość muzyczna tych płytek.
Prawdziwe zaskoczenie miało dopiero nadejść. Wczesną wiosną 1986 grupa rozpoczęła pracę nad nowym albumem. Ukazał się on l października pod tytułem "It - The Album". Okładkę zdobił niesamowity obraz olejny Nika zatytułowany po prostu "It" (obecnie znajduje się on w Galerii w Edynburgu). Ta najdłuższa płyta Alien Sex Fiend zaskoczyła wszystkich. Rozpoczął ją. wydany wcześniej na maxiSP hałaśliwy post-punkowy utwór "Smells Like Shit". Nik Fiend wprowadził nas w Królestwo Szaleństwa, gdzie włada Coś nieznanego. To Coś, poprzez swoje nieokreślenie, jest źródłem niemożliwego do pokonania lęku. czym jest to Coś? Śmierć? Choroba? Narkotyk? Kiedy płyta zbliża się ku końcowi, wydaje się, że wymknęliśmy się spod jego władzy. Tymczasem jako ostatni pojawia się temat "To Be Continued" (Ciąg dalszy nastąpi). Bez wątpienia najbardziej koszmarna płyta państwa Fiendów i Yaxiego. Przemieszanie ostrych jak brzytwa gitar, industrialnych szmerów i zgrzytów, elektronicznych pejzaży niczym ze snu szaleńca i schizofrenicznych rytmów dało oszałamiający efekt - nową, odpwiadającą wymogom naszych czasów psychodelię. Traktowany do tej pory przez krytyków z lekceważeniem Alien Sex Fiend odniósł niezaprzeczalne zwycięstwo. Wśród fanów zespołu znaleźli się Iggy Pop,David Bowie i Alice Cooper, z którym Fiends odbyli nawet wspólną trasę koncertową.
Nik: Kiedy miałem 13 lat, byłem na koncercie Alice w moim rodzinnym mieście. Od tej pory marzyłem, ze pewnego dnia znajdę się : nim razem na jednej scenie... 1987 rok zespól przywitał nowym maxisinglem "Hurricane Fighter Plane". Zawierał on tytułową, porywającą wersję starego tematu Mayo Thompsona i grupy Red Crayola oraz utwór "It - Lives Again", co ciekawe, gościnnie grał na bębnach na lej płycie Ted Alexander, dosyć wiekowy perkusista znany ze współpracy z Louisem Armstrongiem i Stephane'em Grapellim.
Kolejny album ukazał się późnym latem 1987, a poprzedzały go dwa maxisingle: zawierający tytułowy utwór albumu "Here Cum Germs" oraz "Impossible Mission" wydany zarazem jako pierwszy z tej serii nowych wydawnictw. Dla tych, którzy oczekiwali kontynuacji "It", kolejnego kroku do przodu, nowa płyta była rozczarowaniem. Muzyka zawarta na niej sprawia wrażenie niezdecydowania. Znajdujemy tu powrót do dawnych garażowo-rock'n'rollowych form ("My Brain Is In The Cupboard"), elektroniczny czad zagrany jak za czasów "Acid Bath" ("You're Soul"), popłuczyny po "It" ("Boots On!"), ponure grobowe piosenki ("Death", "Isolation") oraz proste, rytmiczne utwory o elektronicznej fakturze, na których wyraźne piętno odcisnęły nowe sposoby kreowania samplingowego dźwięku ("Here Cum Germs", "Impossible Mission"). Warto dodać, że gościnnie wspomógł grupę żywy bębniarz Rat Fink Jr., a głosu użyczyła Michelle z grupy Brigandage.
W mrocznym, syntezatorowym klimacie utrzymany był kolejny towarzyszący albumowi singiel "Stuff The Turkey" wydany na Boże Narodzenie 1987, który odniósł spory sukces na niezależnych listach przebojów. Na początku 1988 ukazuje się składankowy album "All Our Yesterdays" zawierający singlowe przeboje grupy, od "Ignore The Machine" po "Hurricane Fighter Plane", natomiast sam Nik Fiend bierze udział w realizacji pierwszego odcinka serialu TV Granada "How 2B Cool" grając The Graffiti Kida, a mając za partnerów takich kumpli po fachu jak Gary Glitter czy Roger Daltrey.
Swoistą niespodzianką dła fanów grupy była dziwna płyta wydana pod szyldem The Dynamie Duo, a zatytułowana "Where Are Batman And Robin? (Batman's Theme)". Pod tą tajemniczą nazwą kryła się bowiem robota Nika Fienda i DJ Lena Davisa, którzy zrealizowali razem nową wersję utworu będącego tematem przewodnim z popularnego w latach sześćdziesiątych serialu telewizyjnego o Człowieku-Nietoperzu i jego pomocniku Robinie. Wydany tylko na maxisinglu "Batman's Theme" odnosi również sukces lądując od razu na 22 miejscu listy indie i na 145 National Charts.
W tym samym mniej więcej czasie Yaxi decyduje się opuścić grupę. Niebawem wraz z producentem Kevinem Armstrongiem, grająym również na gitarze, Lenem Davisem, inżynierem dźwięku i specem od mixow, gitarzystą Simonem Milionem i Ratem Finkiem Jr. na garach, małżeństwem Fiendów realizuje nowy album zatytułowany "Another Planet". Poprzedza go intrygujący maxiSP "Bun-Ho!" zawierający między innymi ponaddźwiękową wersję "Silver Machine" Hawkwind i mechaniczny cover "Satisfaction" Stonesów. Płytka stanowiła swoiste wprowadzenie w nowy klimat zaproponowany przez Fiendów. Tym razem znaleźliśmy się oko w oko z "obcymi". Longplay zdominowała tematyka rodem z filmów i komiksów science-fiction. Podporządkowana została jej muzyka, która - jak można się było tego spodziewać - osiągnęła elektroniczny, zdecydowanie sampłerowy charakter. Grupie udało się stworzyć oryginalną całość sprawiającą, że od momentu wysłuchania płyty nie możemy już bez podświadomego lęku spoglądać w nocne niebo. Muzyka, włączone w nią fragmenty rozmów, głosy, nieokreślone dźwięki - przywołują na myśl klimat zapomnianych już dziś filmów sci-fi z lat pięćdziesiątych - "Invasion Of The Body Snatchers" Dona Siegela czy "Them" Gordona Douglasa, gdzie małe amerykańskie miasteczka były miejsce pojawienia się "obcych", mających zdecydowanie nieprzyjazne zamiary wobec ludzi. Największe wrażenie robią otwierający płytę "Bun-Ho!", perwersyjny "Instant Karma Sutra" i kończący płytę utwór tytułowy.
Nowa muzyka pozbawiona charakterystycznych gitarowych riffów Yaxiego przybrała już zdecydowanie inny wymiar. Będąc piorunującą mieszanką dźwięków w duchu "It" i klimatów "Maximum Security" przepuszczoną przez filtr nowych technik samplingu dala w efekcie stop o gęstej fakturze, trudny do rozdzielenia na poszczególne części, ale równie oryginalny jak i jego składniki.
Latem ukazuje się rewelacyjny, zawierający tylko dwa utwory singiel "Haunted House", prawdopodobnie największy komercyjny sukces zespołu (oszałamiająca kariera w USA, wrzesień - drugie miejsce na Import Charts, szesnaste na Dance Clubs). W tymże miesiącu wydany zostaje najnowszy, jak dotąd ostatni krążek Alien Sex Fiend, podwójny koncertowy album "Too Much Acid?". Zawiera on materiał zarejestrowany podczas "Another Planet Tour", starsze, znakomite utwory w rodzaju "E.S.T. (Trip To The Moon)" czy "Hurricane Fighter Plane" oraz najświeższe kawałki ("Bun-Ho'" i oczywiście "Haunted House").
Kontynuując dobrą passę jesienią 1989 zespół wyruszył na swe pierwsze amerykańskie tournee, które - mając na uwadze spory sukces ostatniego singla grupy w USA - spotkało się z ogromnym zainteresowaniem tamtejszych "zakrętów". Przy okazji Nik stwierdził, że teraz wiośnie jest czas na napisanie nowych kawałków, no i ich nagranie...
Single | ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [UK] |
Komentarz |
Dead and burried/Attack/Ignore the machine | Alien Sex Fiend | 08.1984 | 91[3] | - | Anagram ANA 23 | [written by Freshwater, James, Wade, Wade][produced by Ken Thomas] |
Ignore The Machine/The Gurl At The End Of My Gun | Alien Sex Fiend | 03.1985 | 99[1] | - | Anagram PANA 11 | [written by Alien Sex Fiend][produced by Yoof] |
Albumy | ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [UK] |
Komentarz |
Maximum Security | Alien Sex Fiend | 10.1985 | 100[1] | - | Anagram GRAM 24 | [produced by Alien Sex Fiend] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz