Teksty i muzyka rezydującej w Nowym Jorku grupy Girls Against Boys (GVSB) układają się niczym elementy puzzle'a w melancholijny, rozmyty przez obsesje i nałogi nocny pejzaż wielkiego miasta. Choć analogia do twórczości Lou Reeda wydaje się oczywista, we współczesnym alternatywnym rocku - z reguły obciążonym post-clashowym, lewackim idealizmem - jest to wciąż raczej niezwykle zjawisko. W przeciwieństwie do większości wykonawców z tego kręgu, Girls Against Boys szukają bowiem zagrożeń nie w świecie zewnętrznym, lecz w sferze emocjonalnej człowieka - w naturalnej skłonności do ucieczki od szarzyzny życia i sięgania po środki znieczulające wszelkiego autoramentu, byle tylko skutecznie zacierały ostre kontury rzeczywistości. Temat to nie nowy, jeśli przypomnimy sobie choćby utwór Dedicated Follower Of Fashion The Kinks sprzed trzydziestu lat. Tak się jednak składa, iż zazwyczaj bywał on poruszany z punktu widzenia krytycznego obserwatora lub ofiary. Muzycy z GVSB nie udają, że są lepsi i mądrzejsi od innych, ani też nie usiłują niczego zmieniać swoją twórczością. Są produktem naszych hedonistycznych czasów, a przecież produkt nie może zmienić swojego stwórcy.
Centralnym motywem płyt zespołu jest nocne życie - ze wszystkim, co ze sobą niesie. To nic, ze jutro trzeba będzie za nocne przyjemności zapłacić wysoką cenę - jak śpiewają w swym programowym nieomal utworze My Martini. To przecież nie perspektywa kary w postaci kaca - fizycznego czy moralnego - odstrasza jakiegoś tam x-holika od ulegania swojemu nałogowi. Jedyne,co spędza mu sen z oczu, to obawa iż nazajutrz zabraknie środków na zaspokojenie permanentnego głodu. Symboliczny dla twórczości GVSB jest tytuł pierwszego albumu - Tropie Of Scorpio (Zwrotnik Skorpiona).
Aluzja do śmiałej erotycznie, szokującej obyczajowo twórczości Henry'ego Millera z purytańskich lat trzydziestych jest tu aż nadto przejrzysta. Tyle, że dzisiaj nic już nie stoi na przeszkodzie nieumiarkowanemu korzystaniu z uciech życia aż do samounicestwienia. To, co otrzymujesz jest dokładnie tym, czego pragniesz, a wszystko, czego pragniesz, otrzymasz w fikcyjnej krainie na nieistniejącym Zwrotniku Skorpiona - czyli gdzieś między Nowym Jorkiem a Los Angeles, i Miami Beach a Seattle.
Brutalna konstatacja, iż pogoń za przyjemnościami życia nie ma żadnej klasowej etykiety, nie budziła emocji w latach siedemdziesiątych, w kontekście subkultury dyskotekowej. Gładkie przejście od notowanej wysoko w towarzyskich rubrykach elitarnej nowojorskiej tancbudy Studio 54 do ukazanych w Gorączce sobotniej nocy i Looking lor Mister Goodbar nocnych klubów akceptowano bez sprzeciwów. Co innego, gdy dziesięć-piętnaście lat później identyczny pogląd wyraziła grupa rockowa, wywodząca się z kręgu wykonawców skupionych wokół firmy płytowej Dischord z Waszyngtonu, których duchowym przywódcą stał się zespół Fugazi.
To tak, jakby GVSB odrzucili afirmację życia wedle modelu zaproponowanego przez Stowarzyszenie Umarłych Poetów i opowiedzieli się po stronie Opuścić Las Vegas. A to na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych trąciło herezją. Nie dziwi w tym kontekście fakt, iż pierwsze dwie płyty GVSB, czwórka Eighties Versus Nineties oraz Tropic Of Scorpio ukazały się wprawdzie staraniem współwłaściciela Dischord, Jeffa Nelsona, ale nakładem jego mikroskopijnej, nie uwikłanej w śwatopoglądowe spory firmy Adult Swim.
Pod koniec lat osiemdziesiątych amerykańscy wykonawcy postpunkrockowej generacji mieli do wyboru w zasadzie tylko trzy drogi ewolucji:
(a) kultywować etos niezaleznych- sprawiedliwych o lewicowym rodowodzie i być nieustającymi gwiazdami sekciarskiego, niskonakładowego magazynu "Maximum Rock And Roll":
(b) wyjść naprzeciw oczekiwaniom obłaskawionej przez Sub Pop publiczności nastawionej na alternatywny rock skojarzyć punk z heavy metalem, jak uczynili to na przykład Helmet i Soundgarden:
(c) odciąć się od wszelkich zobowiązań środowiskowych lub komercyjnych i samemu - bez pośrednictwa ideologicznych mentorów i doradców finansowych - stanąć twarzą w twarz z życiem i zaakceptować ludzi takimi, jacy są.
I nigdy, ale to nigdy nie krytykować ich przywar i ułomności, a tym bardziej - uzurpować sobie prawa do ich reformowania. Oczywiście, GVSB wybrali tę trzecią drogę.
Girls Against Boys powstał w 1988 roku jako formacja studyjna z inicjatywy Brendana Canty'ego z Fugazi i Eli Janneya - byłego gitarzysty z zespołu Rites Of Spring (w którym grali Canty i inny późniejszy członek Fugazi, Guy Picciotto), a także producenta wielu liczących się grup z Waszyngtonu - Soulside, Circus Lupus, Shudder To Think i Nation Of Ulysses. Po nagraniu trzech utworów dołączył do nich jako wokalista i gitarzysta Scott McCloud (obecnie - Mc Loud) z Soulside, a nieco później Amy Pickering z Fire Party.
W 1990 roku Janney postanowił reaktywować GVSB. Kiedy okazało się, że ani Canty ani Pickering nie mogą partycypować w tym projekcie, Scott zaproponował w ich miejsce dwóch kolegów z Soulside - perkusistę Alexisa Fleisiga i basistę Johnny'ego Temple'a. Warto dodać, iż rozpad Soulside był już wtedy - po wydaniu albumu Hol Bodigram - kwestią dni. W przeciwieństwie do wokalisty Bobby'ego Sullivana pozostała trójka była już mocno znużona rolą Ich zespołu jako silnego lewego ramienia wytwórni Dischord i wraz z, Janneyem pragnęła nagrywać muzykę bez żadnych reguł i ograniczeń.
GVSB jako kwartet już bynajmniej nie studyjny, lecz w pełni etatowy, nagrał trzy nowe utwory i wraz z utworami z poprzednich sesji umieścił je na minilongplayu Eighties Versus Nineties który ukazał się w grudniu 1990 roku tylko w edycji na płycie winylowej nakładem Slate Records. Niecałe półtora roku później debiutancka płyta zespołu została wznowiona przez Adult Swim, zaś w maju 1992 roku firma Jeffa Nelsona wydała pierwszy pełnowymiarowy album GVSB, Tropic Of Scorpio.
Gdy wsłucha się uważnie w ową fantazję science-fiction o rozkoszach konsumpcji zakazanych owoców oraz doceni w niej wyzwanie rzucone w twarz ortodoksyjnemu gitarowemu rockowi, nietrudno nie zauważyć, jak dalece rozeszły się w tym miejscu drogi GVSB i frakcji Fugazi.
Zespołowi, który zdradził ideały The Clash, Black Flag i Dead Kennedys, a skorzystał z doświadczeń Wire, XTC, oraz industrialnego i neopsychodelicznego rocka, bardziej po drodze było ze swobodniejszą ideologicznie i stylistycznie, wręcz anarchizującą chicagowską wytwórnią Touch & Go, znajdującą się w centrum imperium Steve'a Albiniego. W 1993 roku GVSB podpisali kontrakt, a jego pierwszym efektem był singel Bulletproot Cupid oraz album Venus Luxure No. 1 Baby.
Następne dwa albumy, Cruise Yourself (1994) oraz House Of GVSB (1996) zdecydowały o awansie kwartetu i jego nadwornego producenta, Teda Nicely do elity niezależnego amerykańskiego rocka. Fakt ten zbiega się nieprzypadkowo z kryzysem, jaki przeżywają od kilku lat wytwórnie, które zbudowały swoiste getta ideologiczno-artystyczne - z Alternative Tentacles i Dischord na czele. Dzień dzisiejszy -jeśli chodzi o muzykę rockową - należy do wykonawców z takich firm, jak właśnie Touch & Go oraz Matador.
Single | ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [UK] |
Komentarz |
She's Lost Control / Love Will Tear Us Apart | Girls Against Boys / Stanton | 09.1995 | 142[2] | - | Hut/Virgin HUT 61 | [written by Bernard Sumner , Ian Curtis , Peter Hook , Stephen Morris][produced by Ted Nicely] |
Super-Fire | Girls Against Boys | 02.1996 | 82[2] | - | Touch and Go TG 160T | [produced by Ted Nicely] |
Park Avenue/American White Dwarf | Girls Against Boys | 06.1998 | 95[2] | - | Geffen GFS 22335 | [written by Alexis Fleisig , Eli Janney , Johnny Temple , Scott McCloud][produced by Nick Launay] |
Albumy | ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [UK] |
Komentarz |
House of GVSB | Girls Against Boys | 03.1996 | 76[1] | - | Touch and Go TG 149B | |
Freak On Ica | Girls Against Boys | 05.1998 | 182[1] | - | Geffen DGCD-25156 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz