13th Floor Elevators była również pierwszą grupą rockową, która w dość drastyczny sposób ukazała autodestrukcyjny wpływ rewolucji psychodelicznej, której od początku do końca działalności była jednym z "koryfeuszy".
Swego czasu wokół niej narosły bowiem kontrowersje ze względu na zbyt śmiałe zachowanie muzyków na scenie oraz niemoralne teksty piosenek, co przysporzyło 13th Floor Elevators złą sławę.
Coraz bardziej niebezpieczne przygody zespołu z zażywaniem LSD oraz innych narkotyków zakończyły jego karierę w 1969; bezpośrednim powodem było aresztowanie wokalisty, Roky'ego Ericksona pod zarzutem dealingu oraz uznanie go za niepoczytalnego i osadzenie w szpitalu psychiatrycznym.
Urozmaiceniem zespołu okazało się członkostwo Tommyego Halla, który poprzez swoją grę na dzbanku elektrycznym, uzupełnił psychodeliczne brzmienie o elementy muzyki jug band − w wydaniu elektrycznym.
13th Floor Elevators rozpoczynał działalność od coverowania przebojów bluegrassowych w stylu garażowym. Odkąd jednak muzycy wyrwali się spod pęt brytyjskiej inwazji, ich jedynym celem było przyłączenie się do rewolucji kulturalnej lat 60-tych. Odtąd przesadnie poważnie podchodzili oni do swojej muzycznej działalności, uważając ją za pewnego rodzaju posłannictwo[5]; stąd ekstrawaganckie zachowanie członków grupy, ich odizolowanie od kulturalnej bohemy oraz trudne w odbiorze mesjanistyczno-mistyczne teksty piosenek.
Mityczny debiut The 13th Floor Elevators to jeden z tych kamieni milowych muzyki gitarowej, który może być określony tylko jednym słowem: ponadczasowy. Nigdy wcześniej, ani nigdy później prymitywna garażowa rebelia nie spotkała się z psychedeliczną kontrkulturą na jednym winylu. Nie da się przecenić wpływu tej płyty na działalność takich muzyków, jak Patti Smith i Lenny Kaye (Patti Smith Group), Billy Gibbons (The Moving Sidewalks, ZZ Top), Peter Kember i Jason Pierce (Spacemen 3), Robert Plant (Led Zeppelin) czy Thurston Moore (Sonic Youth, Chelsea Light Moving). Historia The 13th Floor Elevators zaczęła się od spotkania dwóch teksaskich grup w listopadzie 1965: The Spades i The Lingsmen, a raczej „liderów” obydwóch kapel: Roky’ego Ericksona i Tommy’ego Halla. Kombinacja LSD, jointów i wspólnych marzeń muzycznych połączyła dwójkę na domówce u Halla, gdzie młody Roky zdecydował się porzucić ostatecznie The Spades, których garażowy singiel You’re Gonna Miss Me podbijał w tym czasie lokalne stacje radiowe.
Wizje Tommy’ego z miejsca oczarowały młodego Roky’ego, którego wrodzona wrażliwość sprawiała, że bezkrytycznie akceptował wszystkie nowe pomysły. A te były na swój czas niezwykle rewolucyjne, bo nikt przed Tommym nie wpadł na pomysł grania koncertów na kwasie (poza The Grateful Dead), które miałyby poruszać umysły równie skwaszonej publiki, łamać sztuczną barierę pomiędzy wykonawcami i odbiorcami. Z dostępem do LSD ze Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża USA Tommy był zaś w stanie wprowadzić swoje pomysły w czyn… i nazwał je rockiem psychedelicznym.
Sama nazwa zespołu pojawiła się magicznie tuż przed pierwszym występem na żywo, który miał miejsce 8-9 grudnia 1965. Roky był od małego zafascynowany czarnym brzmieniem – w istocie, jego słynne screamo było wzorowane na wokalu Jamesa Browna – więc Tommy wraz ze swoją żoną Clementine zaczęli kombinować wokół frazeologii w stylu Temptations, Miracles etc., co skończyło się na haśle The Elevators, które zespół z miejsca zaakceptował, bo było w nim odniesienie do psychedelicznego lotu.
Ale że Tommy’emu wydawało się to za krótkie, Clementine zaproponowała dodanie liczby 13 (kod dla marihuany używany przez Hell’s Angels), z czego ostatecznie wyszła surrealistyczna nazwa The 13th Floor Elevators (na południu USA budynki w tym czasie miały najwyżej 12 pięter) i zespół był już gotowy do drukowania ulotek i plakatów.
Muzycznie Elevatorsi coverowali w tym czasie hity Boba Dylana, The Beatles, The Rolling Stones, Them i The Kinks, jednak ulubionym zespołem wszystkich byli The Yardbirds, którzy kilka miesięcy wcześniej podbili listy przebojów z orientalizującym, proto-psychedelicznym For Your Love – jednym z pierwszych numerów łamiących zasady bluesowej pentatoniki – i wprowadzili do muzyki rockowej tzw. rave-up, instrumentalną eksplozję z obowiązkową monadą rytmiczną, która idealnie sprawdzała się na żywo, bo zmuszała ludzi do tańca.
Swoją pierwszą sesję nagraniową grupa odbyła 2 stycznia 1966, podczas której nagrano nową wersję You’re Gonna Miss Me oraz Tried To Hide – numery, które stały się podstawą debiutu. Miesiąc później Hall, Erickson i Stacy Sutherland skomponowali zaś Roller Coaster, a krótko potem Roky wymyślił podstawę tekstu do Splash 1: I’ve seen your face before, I’ve known you all my life, po tym jak gapił się skwaszony na imprezie na twarz Janis Joplin (w tym czasie lokalną pieśniarkę i harfistkę folkową), która podobno „odwzajemniła” jego uczucia bez jednego słowa.
Duża częśc materiału z The Psychedelic Sounds of the 13th Floor Elevators została jednak skomponowana przez Johna St. Powella, jednego z najlepszych kompozytorów sceny z Austin, który wypracował zręby Kingdom Of Heaven, You Don’t Know (How Young You Are) oraz (Living On) Monkey Island wspólnie z Rokym, gdy ten tripował na dwóch butelkach Romilaru. Tekstowo doszlifował je zaś Hall w duchu Korzybskiego i Gurdżijewa, którzy wywarli największy wpływ na przesłanie płyty. To zostało również zwerbalizowane w formie słynnego manifestu na tylnej części okładki.
Dzieje albumowej sesji nagraniowej, która zaczęła się w Dallas 9 października 1966, pozostają jednak przedmiotem dużych kontrowersji, gdyż Elevatorsi podpisali w kwietniu tego samego roku kontrakt na dystrybucję You’re Gonna Miss Me z teksaskim labelem International Artists, by zmyć się na kilka miesięcy do San Francisco. Singiel był jednak bardzo kiepsko promowany i gdy po kilku miesiącach podbijania lokalnych list przebójów i powszechnego bootlegowania, nagle przedarł się na #55 miejsce Listy Billboardu, management uznał to za prawdziwy cud i postanowił szybko rzucić na rynek cały album.
Tego oczywiście nie dało się wykonać bez współpracy samego zespołu, który został zmuszony do powrotu do Teksasu przez prezydenta International Artists, Billa Dillarda. Ten zagroził im zamrożeniem rat za sprzęt muzyczny i wydaniem taśm demo jako pierwszego albumu (oczywiście, żaden muzyk nie chce chyba o tym słyszeć). Ale Tommy Hall nie czuł się przygotowany, bo debiut miał być w jego wizji konceptem na miarę nagrań Dylana czy Beatlesów. Miał tłumaczyć naturę doświadczenia psychedelicznego, wokół którego grupa zbudowała swój styl. Do tego trzeba było zaś czasu.
Pomimo oporów band został jednak wepchnięty do Sumet Studios w Dallas, gdzie muzycy automatycznie zarzucili kwasa (oprócz Johna Ike’a), zjarali jointa, spędzili cztery godziny na nagrywaniu materiału i sześć godzin na miks. Jako że materiał został nagrany tak szybko, a zespół odsłuchiwał wszystko na bieżąco i nagrywał ponownie to, co nie satysyfakcjonowało muzyków, sesja nie wyprodukowała w zasadzie żadnych odrzutów, a jedynie kilka alternatywnych miksów poszczególnych kawałków, z których wszystkie oprócz Don’t Fall Down zostały nagrane tej samej nocy.
Następny dzień poświęcono głównie na ukończenie miksu mono, a dzień później producent Lelan Rogers rozpoczął miksowanie albumu w surowym stereo, które w tym czasie nie było jeszcze popularnym formatem, więc traktowano je po macoszemu i z tego powodu album w stereo brzmi znacznie gorzej od mono. Ponadto, z powodu niezrozumienia wizji muzycznej zespołu przez zarząd IA, z oryginalnego miksu został wycięty reverb na gitarze Stacy’ego Sutherlanda. Jednak słynny elektryczny dzbanek Halla, który zagłusza czasem inne instrumenty, pozostał.
Ale najbardziej gorzkim zaskoczeniem dla zespołu okazała się ingerencja wytwórni w misternie zaaranżowaną przez Halla playlistę, którą oryginalnie otwierał numer You Don’t Know Who You Are, a kończył Kingdom of Heaven is Within You. Próba stworzenia z albumu mistycznego przewodnika po tripie na kwasie została zaorana przez komercyjne nastawienia wytwórni, która zdecydowała się otworzyć płytę największym hitem: You’re Gonna Miss Me, ale całkowicie zarzuciła przy tym jej promocję.
W efekcie, genialny jak na swoje czasy album, który wyprzedziła jedynie wyprawa w piąty wymiar pionierów z The Byrds i Revolver Beatlesów (obydwa nawet w połowie nie tak skwaszone, jak The Psychedelic Sounds), sprzedał się słabiutko. Wszystkie te mankamenty zespół zauważył jednak dopiero miesiąc później, odkrywając także ku swemu przerażeniu, że wytwórnia zaaprobowała tani, źle brzmiący test pressing do masowego tłoczenia, który dusił całą energię zespołu.
Jednak pomimo tego, że The Psychedelic Sounds wywarł mały wpływ na rodzącą się scenę psychedeliczną w USA i na świecie – poza Teksasem, gdzie zainspirował masę zespołów – sława albumu zaczęła stopniowo rosnąć w latach ’70, kiedy odkryło go nowe pokolenie punk rockowców. Garażowe lo-fi okazało się magnesem, a psychedeliczna krasa wyróżniała go z całego tłumu zespołów uprawiających szermierkę na trzy akordy. Pre-psych-popowy, narkotyczny freak-out The 13th Floor Elevators okazał się nie podrobienia, a koncepcja grania na tyle oryginalna, że do dzisiaj inspiruje cały szereg twórców!
Brzmienie 13th Floor Elevators było przy tym dość ubogie i prymitywne technicznie, bazując przede wszystkim na klimacie oraz oryginalnej filozofii egzystencjalnej, na której opierała się żywotność zespoł. Piosenki pisane przez Halla na ogół poruszają przy tym problem przedświadomych sił ludzkiej psychiki: przedstawiają one życie ludzkie jako zawieszone między koszmarem a codziennością, zaś stałymi motywami są lewitacja, reinkarnacja czy manicheizm.
Zbierając entuzjastyczne opinie krytyki, zyskała popularność wśród młodzieży hippisowskiej.
Single
| ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [US] |
Komentarz |
You're Gonna Miss Me/Tried To Hide | 13th Floor Elevators | 08.1966 | - | 55[8] | International Artists IA-107 | [Writers :Roky Erickson][ Producer : Ken Skinner] |
Reverbaration (Doubt)/Fire Engine | 13th Floor Elevators | 11.1966 | - | 129[1] | International Artists IA-111 | [Writers :T. Hall, S. Sutherland][ Producer : Lelan Rogers] |
I've Got Levitation/Before You Accuse Me | 13th Floor Elevators | 02.1967 | - | - | International Artists IA-113 | [Writers :T. Hall, S. Sutherland][ Producer : Lelan Rogers] |
She Lives (In A Time Of Her Own)/Baby Blue | 13th Floor Elevators | 11.1967 | - | - | International Artists IA-121 | [Writers :Hall, Erickson][ Producer : Lelan Rogers] |
Slip Inside This House/Splash 1 | 13th Floor Elevators | 01.1968 | - | - | International Artists IA-122 | [Writers :Hall, Erickson][ Producer : Lelan Rogers] |
May The Circle Remain Unbroken/I'm Gonna Love You Too | 13th Floor Elevators | 06.1968 | - | - | International Artists IA-126 | [Writers :Roky Erickson] |
Livin' On/Scarlet And Gold | 13th Floor Elevators | 01.1969 | - | - | International Artists IA-130 | [Writers :Sutherland, Hall][ Producer : Roy Rush] |
Albumy
| ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [US] |
Komentarz |
The Psychedelic Sounds of The 13th Floor Elevators | 13th Floor Elevators | 11.1966 | - | - | International Artists IA-LP-1 | [produced by Lelan Rogers] |
Easter Everywhere | 13th Floor Elevators | 11.1967 | - | - | International Artists IA-LP-5 | [produced by Lelan Rogers] |
Live | 13th Floor Elevators | 08.1968 | - | - | International Artists IA-LP-8 | - |
Bull of the Woods | 13th Floor Elevators | .1969 | - | - | International Artists IA-LP-9 | [produced by Ray Rush] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz