Web Analytics Z archiwum...rocka : Jerry Douglas

czwartek, 23 maja 2019

Jerry Douglas

Gitara Dobro prezentuje się niezwykle okazale. Na drewnianym pudle rezonansowym zamontowano tu lśniący, metalowy dysk, a struny umieszczono wysoko nad gryfem. Gdyby istniały gitarowe konkursy piękności, instrument ten na pewno zająłby pierwsze miejsce.
Jednak to nie wygląd, lecz brzmienie tego instrumentu zainteresowało gitarzystę, Jerrego Douglasa. Po raz pierwszy muzyk usłyszał go mając dziesięć lat, a było to w roku 1963. Młody Douglas wybrał się na koncert ówczesnego mistrza gry na Dobro, Burketta "Josha" Gravesa. Na scenie towarzyszyły mu inne legendy bluegrassu: Lester Flatt i Earl Scruggs.
"Słyszałem tę gitarę już wcześniej. Były gitarami typu slide, które mnie nie interesowały. Jednak kiedy usłyszałem Gravesa, wiedziałem, że muszę mieć ten instrument. Zaprezentował zupełnie inny, nieznany mi dotąd styl gry" – wspomina Douglas.

Czterdzieści lat po tym wydarzeniu Douglas zdetronizował Gravesa jako mistrza gry na Dobro. Miał duże pole do popisu, bowiem niewielu muzyków gra na tym instrumencie. Mało kto spoza środowiska związanego z bluegrassem wiedział w ogóle, co to jest Dobro. Jeszcze mniej osób potrafiło na niej zagrać czy ją nastroić. Douglasowi z pewnością udało się jedno – wypromował gitarę Dobro i rozpropagował jej użycie w innych niż bluegrass gatunkach muzycznych.
Od 1998 roku Jerry Douglas jest członkiem grupy Alison Krauss And Union Station. Przedtem nagrywał jako muzyk sesyjny w Nashville, współpracując z artystami wywodzącymi się z różnych nurtów muzycznych. Znajdziemy wśród nich między innymi Gartha Brooksa czy Raya Charlesa. Douglas grał jazz, tworzył akompaniamenty dla Norah Jones oraz nagrywał z indyjskim gitarzystą, Vishwą Mohanem Bhattem. Wszechstronność i wirtuozeria Douglasa przyniosły mu tytuł Jimiego Hendriksa i Charliego Parkera gitary akustycznej.


Choć Dobro została po raz pierwszy skonstruowana w latach 20-tych, według Douglasa jest to wciąż "nowy instrument, którego nikt jeszcze na dobre nie odkrył". Muzyk uważa się za odkrywcę, pragnącego poznać możliwości Dobro. Nietrudno się domyślić, że artysta ma bogatą kolekcje gitar. "Moja żona uważa, że mam ich zdecydowanie za dużo! W moich zbiorach znajduje się około pięćdziesięciu gitar Dobro, a do tego jeszcze sporo gitar innego typu. Przede wszystkim jednak kolekcjonuję gitary Dobro, a jest co zbierać, ponieważ instrument ten doczekał się bardzo wielu wersji. Nigdy nie powtórzono dwukrotnie tej samej serii – producenci lubili eksperymentować. Można powiedzieć, że wszystkie egzemplarze, które posiadam, to prototypy. Wszystkie gitary typu Les Paul czy Martins są z grubsza takie same. W przypadku Dobro specjaliści wciąż doskonalili ten instrument" – wyjawia nam Douglas.
Jak zaczynał słynny muzyk Dobro? W wieku pięciu lat zaczął grać na mandolinie. Dorastał przy dźwiękach bluegrassu – jego ojciec grał w zespole The West Virginia Travellers. Od samego początku gusta muzyczne Douglasa były bardzo zróżnicowane.

"Wychowywałem się w pobliżu Cleveland w stanie Ohio, które było istnym rockowym zagłębiem. W nocy słuchałem rocka w radiu i nie mogłem się zdecydować, jaki jest mój ulubiony gatunek muzyczny. Co więcej, nie wiem tego do tej pory! Uczę sie grać różne rodzaje muzyki."

Douglas musiał zdecydować, jaką muzykę będzie grać. Wybrał bluegrass i dołączył do zespołu The Country Gentlemen, później JD Crowe & The New South, gdzie grał u boku przyszłej gwiazdy muzyki country, Ricky Skaggsa. Lata 70. były dla gitarzysty bluegrassowego idealnym czasem. "Blugrass był wtedy bardzo popularny w Stanach Zjed- noczonych, a oprócz tego zainteresowanie tym gatunkiem zaczęło się nasilać również za granicą. Kiedy pojechałem na koncert do Japonii z JD Crowe, zostaliśmy przyjęci jak The Beatles!".

W późnych latach 70-tych Jerry Douglas wraz z Rickiem Skaggsem założyli grupę Boone Creek, jednak muzyk długo nie zagrzał w niej miejsca. Wkrótce założył rodzinny zespół, The Whites. Jednocześnie brał udział w projektach pobocznych. Zagrał na znaczących albumach tego okresu, takich jak "Roses In The Snow" Emmylou Harrisa czy "Don’t Get Above Your Raisin’" Skaggsa.

Płyty te otworzyły mu drogę do kariery na scenach w Nashville. Douglas bardzo dużo wtedy nagrywał. W pewnym momencie sam przyznał się, że czuł się wypalony. Grał trzy sesje dziennie, pięć dni w tygodniu. "Przesta- łem rozpoznawać swoje nagrania. Słyszałem jakiś kawałek a radiu i nie pamiętałem nawet, że go nagrałem. Doszedłem do wniosku, że dłużej tak nie dam rady."

Obecnie Douglas gra w Union Station i cieszy się z faktu, że zespół koncertuje jedynie kilka miesięcy w roku. Ma wtedy czas na branie udziału w innych projektach. Country Music Association (CMA) przyznało mu tytuł Muzyka Roku za udział w nagraniu ścieżki dźwiękowej do filmu braci Coen z 2000 rok O Brother, Where Art Thou?. Album ten sprzedał się w rekordowej ilości kopii i przyczynił się do spopularyzowania bluegrassu w Ameryce i poza jej granicami.

Pierwszym solowym krążkiem artysty był "Fluxology", wydany w 1979 roku. Z kolejnych płyt warto wymienić te bardziej znaczące: "Under The Wire" (1986), "Slide Rule" (1992) oraz "The Best Kept Secret" (2005). Na ostatnim albumie Douglas gra na gitarze typu lap steel, co było sporym zaskoczeniem dla jego fanów. "Ten krążek zaczyna się od utworu granego właśnie na lap steel. Stąd też prawdopodobnie wziął się przewrotny tytuł albumu. Douglas przyznał się, że lap steel jest instrumentem o wiele łatwiejszym w grze: "To tak, jakbym całe życie używał piły ręcznej i nagle ktoś dał mi piłę mechaniczną. Zupełnie inaczej się na niej gra. To niesamowite.” Istnieje także inna interpretacja tytułu płyty – to sam Douglas jest muzyczną tajemnicą. Oznacza to, że artysta jest po prostu mało rozpoznawalny.

 Choć zeszłej jesieni znów otrzymał tytuł Muzyka Roku od CMA, nie jest gwiazdą muzyki w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zawsze był anonimowym muzykiem sesyjnym. Nawet podczas swoich występów solowych woli grać w zespole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz