Wykonali przeraźliwie monotonną, podobną zwierzęcemu skowytowi wersję The Lord's Prayer (Ojcze nasz) z wplecionymi w nią fragmentami tekstów Twist And Snout i Knockin' On Heaven's Door i mieli ją w założeniu grać tak długo, aż zirytowana publiczność przegna ich gradem butelek i innych ciężkich przedmiotów. Okazało się, że ta zabawa znudziła się jednak szybciej im samym: po dwudziestu minutach przerwali raptownie i zeszli ze sceny, pozostawiając po sobie tak negatywne wrażenie, iż żadna z szanujących się firm płytowych długo nie kwapiła się z propozycją podpisanie kontraktu. Dopiero w 1978 roku na warunki stawiane przez Siouxsie And The Banshees przystała wytwórnia Polydor.
W owym legendarnym pierwszym składzie, obok Siouxsie i Severina występowali gitarzysta Marco Pirroni (później - The Models, Beastly Cads, Rema Rema i Adam And The Ants) i perkusista Simon Beverley, czyli osławiony Sid Vicious (Flowers Of Romance, Sex Pistols, samobójstwo).
W chwili wejścia do studia nagraniowego niecałe dwa lata póżniej,po kilku zmianach personalnych,na gitarze grał już John McKay,na perkusji natomiast-Kenny Morris.Jedno wymaga tu zdecydowanego wyjaśnienia,by punkrockowe afilliacje kontyngentu z Bromley nie rzutowały na rzeczową ocenę działalności Siouxie and The Banshees.Otóż zespół ten stanowił swoiste ogniwo pośrednie między "glam-rockiem" (tzn. Markiem Bolanem i T- Rex, Roxy Music i Davidem Bowiem-Ziggy Stardustem) i dekadencją rodem z Kabaretu Boba Fosse'a i Nocnego portiera Uliany Cavani z jednej strony, a modną kliką spod znaku "new romantic" i Spandau Ballet - z drugiej. Do grona przyjaciół grupy zaliczał się zresztą nie kto inny, tylko Steve Strange i wiele nauczył się, zanim założył supermodny klub Blitz...
Subkultura punk stanowiła dla Siouxsie i Severina zaledwie punkt odbicia do działalności niewiele wspólnego mającej z jadowitym anarchizmem Sex Pistols, lewacką bojowością The Clash i powszechnie obowiązującym kultem ulicy. Siouxsie od samego początku była gwiazdą - wzorem do naśladowania przez inne dziewczęta, tajemniczą, dystansującą się od publiczności "Królową wojowników epoki lodowcowej", jak cokolwiek pretensjonalnie nazywała ją prasa w 1977 roku. Wykreowała postać, której nie spotyka się w codziennym życiu - która pochodzi z innego. psychodelicznego (tak, tak wymiaru. Kiedy Bromley Contingent wkroczył na scenę, bunt przekształcił się w styl.
Tytuł "The Scream" odnosi się do każdej piosenki na płycie,choć w różnym znaczeniu.Ale przecież każdy z nas inaczej woła o pomoc.
[Siouxsie Sioux,1978r]
Konsekwentnie- jak dowiodła płyta dtugogrająca The Scream - Siouxsie And The Banshees- nie byli zainteresowani tą stroną rzeczywistości, w której młodzi ludzie wystają w kolejkach po zasiłek dla bezrobotnych i domagają się pracy, wzywają do buntu przeciw establishmentowi i zwierzają się ze swych problemów okresu dojrzewania. Już singel Hong Kong Gardens z aluzjami do tragedii Hiroszimy i Nagasaki, do rozpaczliwej obrony Japończyków i Chińczyków przed tandetnością narzucanego im amerykańskiego stylu życia, pośrednio wyrażający również strach przed konsekwencjami postępującej amerykanizacji Anglii - zapowiał istotne zmiany w rockowym tekście w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Pizede wszystkim uwolnienie od punkrockowej żółci i dorażnej sloganowości.
The Scream przynosi zestaw krótkich-niekiedy drastycznych (Carcass) -studiów schizofrenii i dezintegracji osobowości pod presją krępującej niczym gorset, zrytualizowanej codzienności (Suburban Relapse,Jigsaw Feeling, Switch, Mirage, Overground). Na pytanie, co warunkuje ową codzienność, odpowiada utwór Metal Postcard (Mitageisen-poświecony pamięci Johna Heartfielda, niemieckiego artysty z lat trzydziestych, specjalizującego się w fotomontażach o antynazistowskiej wymowie.
Ta piosenka jest ostrzeżeniem -mówi Siouxsie. - Cała propaganda nazistów w tamtych czasach była o tyle niebezpieczna, że gładko wślizgiwała się do ludzkiej świadomości i nie chodzi mi tutaj o histerię wokół eksterminacji Żydów, czy czegoś w tym rodzaju. Ten mechanizm propagandowy doskonale pasuje do naszych czasów i boję się, iż pewnego dnia nie będziemy mogli uciec od rozkazów dnia. wydawanych przez wszechobecne megafony i kamer obserwujących nas bez przerwy na ulicy i w naszych domach.
Podobnie mroczna tematyka w muzyce rockowej tego pokolenia dotąd nie występowała. Emanująca ż tekstów duszna, klaustrotobiczna atmosfera, spotęgowana została przez zimne, metaliczne brzmienie gitary McKaya, który wydaje się być uczniem Pete'a Townshenda z The Who - kontynuatorem brutalnego, gęstego stylu gry akordami, nie stroniącego od atonalności w momentach kulminacyjnych.
Join Hands stanowi w zasadzie kontynuację i rozwinięcia The Scream, zwłaszcza utworu Mirage, kreślącego portret człowieka uwięzionego bez ratunku w pułapce pozorów i konwencji. Siouxsie stawia zdecydowany znak równości między życiem w iluzji a śmiercią (Placebo Effect, Regal Zone, Icons, Premature Burial)- cały świat jest; według niej, "zombieramą" - "paradą żywych trupów". Ten etap działalności Siouxsie And The Banshees zamyka album Kaleidoscope z 1980 roku. Nieco mniej pesymistyczny niż Join Hands, porusza się jednak w podobnym kręgu tematycznym. Hybrid jest wyraźną kontynuacją Overground; Tenant (zainspirowany prawdopodobnie filmem Romana Polańskiego Lokator) stanowi studium narastającej paranoi;Christine przywołuje autentyczny przypadek Amerykanki Christine Sizemal,w której zamieszkały 22 różne osobowości;Happy House to kolejny utwór o niebycie w zdradliwym,iluzorycznym świecie,kreowanym przez przyjemne,rodzinne filmy z Happy endem.Nic nowego , jeśli nie liczyć ekologicznych akcentów w Skin.
O ile wszystkie trzy pierwsze płyty prezentują bardzo zwarty światopogląd zespołu, muzycznie różnią się one od siebie w sposób zasadniczy. The Scream przynosi w gruncie rzeczy 40 minut tradycyjnego, gitarowego rocka z pewnymi naleciałościami punkrockowymi w warstwie wokalnej. Zmiana producenta wpłynęła natomiast radykalnie na modyfikację brzmienia Join Hands. Steve'a Lillywtiite'a zastąpił Mike Stavrou - duch opiekuńczy nagrań Marca Bolana i T. Rex (wybór ten podyktowany był chęcią zarejestrowania nowej wersji Twentieth Century Boy jako strony B singla Staircase (Mystery). Stavrou dokonał istotnych zmian w układzie planów dźwiękowych: przesunął gitarę głęboko w tło, wyeksponował warstwę perkusyjną i melodycznie grający bas. Notabene, na podobny pomysł wpadł równolegle Martin Hannett i nic dziwnego, że wydany w tym samym czasie Unknown Pleasures Joy Division zdradza spore stylistyczne powinowactwo z Join Hands.
Pesymistyczna wymowa utworów, ich szczątkowa melodyka (cennym wyjątkiem jest Playground Twist) i posępne, ciężkie brzmienie sprawiają, iż po frapującej swym nowatorstwem pierwszej stronie, płyta zaczyna nużyć - wreszcie, na koniec, wraz z długim, przeraźliwie monotonnymi i całkiem tu niepotrzebnym The Lord's prayer opada do poziomu muzyczno-semantycznego szumu. To, co miało posmak prowokacji "artystycznej" w 1976 roku, cztery lata później było po prostu nudne. The Lord's Prayer świadczył o dojściu Siouxsie And The Banshees - zespołu zdecydowanie rockowego - do końca ślepego zaułka. Dokonanie przewartościowań -zwrot ku głównemu nurtowi muzyki rockowej - było koniecznością. Mike'a Stavrou zmienił Nigel Gray opromieniony sukcesem Reggatta De Blanc The Police: brzmienie grupy uległo rozjaśnieniu, nabrało bardziej przestrzennego charakteru, w aranżacjach pojawiły się nowe instrumenty (gitary akustyczne, syntezatory, elektryczny sitar), w warstwie wokalnej zniknęta archaiczna punk-rockowa manieryczność. powróciły wyraziściej zarysowane linie melodyczne. Niby wszystko znalazło się na swoim miejscu, jednakże Kaleidoscope okazał się najmniej spójną - pozostaje chyba najsłabszą - propozycją w dyskografii Siouxsie And The Banshees. Jest typową pozycją okresu przejściowego, choć bardziej pasowałoby tu określenie -okresu kryzysowego. We wrześniu 1979 roku, podczas trasy po Szkocji,McKay i Morris bez uprzedzenia opuścili zespół i wyjechali do Londynu. Próby pozyskania do współpracy Steve'a Jonesa i Paula Cooka z Sex Pistols spełzły na niczym -aby dopełnić zobowiązań kontraktowych, błyskawicznie ściągnięto z Londynu perkusistę Budgiego (ex-Slits), wakujące miejsce gitarzysty zajął natomiast tymczasowo Robert Smith z towarzyszącej Banshees grupy The Cure.
W nagraniach Kaleidoscope udział wziął Steve Jones (trzy utwory) i John McGeoch [Magazine,Visage],który oficjalnym,czwartym członkiem zespołu stał się dopiero w styczniu 1981 roku.
Pomimo oczywistych skojarzeń z Patti Smith -w sumie bardzo powierzchownych-napprawdziwy dowód muzyki Siouxsie And The Banshees pośrednio wskazują trzy Beatlesowskie akcenty. Chrząkanie świń w Carcass przywołuje na myśl zakończenie Piggies George'a Harrisona, jedyną nieautorską kompozycją na The Scream jest natomiast Helter Skelter Lennona i McCartneya (oba utwory pochodzą z Białego Albumu z 1968 roku - oba te tytuły wymienił Chanie Manson, jako inspirujące go do zbrodni w willi Romana Polańskiego). Ponadto w The Lord's Prayer, który kończył wówczas koncerty Siouxsie, pojawia się fragment Twist And Shout -tą zaś piosenką swoje występy kończyli The Beatles. Dla kogoś, kto te trzy fakty uważał za przypadkowe, a nie zadał sobie trudu, by uważnie wsłuchać się w The Scream i Join Hands, Kaleidoscope musiał być małym szokiem. Pokrewieństwo z psychodelicznym rockiem lat 1967-1968 - zwłaszcza wczesnym Pink Floyd z Sydem Barrettem, Their Satanic Majesties Request The Rolling Stones i Białym Albumem - jest oczywiste, wystarczy posłuchać choćby Desert Kiesses, Trophy czy Paradise Place. O ile The Scream i Join Hands w dużej mierze pobudziły do życia najrozmaitszych proroków zagłady.Kaleidoscope zapowiada renesans psychodelii,która przeniknęła najpierw do tzw. pozytywnego punkrocka,wkrótce potem zaś uległa redukcji do poziomu dekoracji z trzeciorzędnych horrorów w londyńskim klubie Batcave. Naturalnie, poddana ona została stosownym zabiegom aktualizującym, dostosowano ją do epoki przemocy i wszechobecności elektronicznych środków przekazu i inwigilacji, sięgała do mroczniejszej i gwałtowniejszej metaforyki, szokowała. Istota tego nurtu pozostała jednak nie zmieniona: poprzez obrazowość, tworzenie określonej atmosfery, wyolbrzymianie opisywanych sytuacji i starannie przemyślaną dramaturgię koncertów ma on oddziaływać na zmysły odbiorców w sposób totalny.
Po prostu do mnie przemawiają tylko gwałtowne wizje i emanujące nadludzką, mocą symbole - zwierzała się Siouxsie w 1983 roku. -Być może, niebezpiecznie jest z nimi igrać, zwłaszcza ze nie zawracam sobie nigdy głowy zgłębieniem ich wszystkich znaczeń (...) Uwielbiam maski i dlatego zawsze nakładam na twarz mnóstwo kosmetyków. Chcę, aby ludzie patrzyli wyłącznie na moją twarz i nie zwracali uwagi na inne rzeczy.
Godzinny film Nocturne, nakręcony podczas koncertów w Royal Albert Hall 30 września i 1 października 1983 niedwuznacznie dowodzi, iż Siouxsie i jej zespół awansowali do grona gwiazd, zdolnych zapełnić nawet największe sale koncertowe. Kulminacyjnym punktem tej relacji jest niezwykle dramatyczne, oszałamiające efektami wizualnymi i emanującą ze sceny atmosferą niesamowitości wykonanie utworu Voodoo Dolly. Pochodzi on z wydanej w 1981 roku czwartej płyty długogrającej Ju Ju. Ju Ju, Voodoo, Halloween, tajemne rytuały i celebrująca je, niczym kapłanka, Siouxsie. Coś podobnego jeszcze dwa, trzy lata temu powitane zostałoby gromkim śmiechem i powszechną pogardą. Czasy się jednak zmieniły i po punk-rockowej siermiężności publiczność znowu zapragnęła spektakli, rockowych igrzysk. Tak jak w złotej epoce dinozaurów. Paradoksalnie, dla Banshees był to powrót do źródeł - do fascynacji okultyzmem i filmami grozy. Wszak sama nazwa zespołu zaczerpnięta została z irlandzkich i szkockich wierzeń, według których zawodzenie ducha zwanego banshee zapowiada śmierć w tym domu, gdzie zostało ono usłyszane.
Ju Ju przyniósł bardzo istotną zmianę w tekstach utworów. Dotyczyła ona nie tyle samej treści, ile lokalizacji źródła zła. Dotąd człowieka niszczyły potężne, anonimowe siły, znajdujące się na zewnątrz. Tutaj każdy staje się ofiarą własnej namiętności, chorych fascynacji (Sin In My Heart, Monitor, Night Shift), czy fanatyzmu religijnego (Arabian Knights - spokrewniony z nagranymi wcześniej The Lord's Prayer ) - a więc wad z pietyzmem kultywowanych od samego dzieciństwa (Spellbound, Halloween). Zamykający płytę Voodoo Dolly -kojarzący się z prymitywnym bluesem z głębokiego Południa, gdzieś z bagien Luizjany - zapowiada zarazem następny album, A Kiss In The Dreamhouse.
Tytuł zaczerpnięty został z telewizyjnego programu o "domu marzeń", istniejącym w Hollywood w latach trzydziestych, w którym można było spędzić upojną noc z sobowtórem ulubionej gwiazdy filmowej. Chociaż pojawiły się tu utwory o inności i nietolerancji (zainspirowane powieścią Jerzego Kosińskiego Painted Bird) i o błędnym kole życia (Circle), wyrażonym przez nieco przyciężkie porównanie go do okręźnej, oznaczonej żółtym kolorem linii metra Circle, wiodącym tema tem A Kiss In The Dreamhouse jest obsesyjna, paraliżująca zmysły i wolę, niszcząca miłość. Seks jako samobó|stwo (Cascade, Melt!, Slowdive, Green Fingers), niespełnienie jako tortura (Obsession, Cocoon).
Po niespójnym Kaleidoscope, Ju Ju wskazuje na konsolidację zespołu i umiejętność wyciągnięcia wniosków z popełnionych błędów. A Kiss In The Dreamhouse uznać natomiast trzeba za tour de force Siouxsie And The Banshees, świadectwo osiągniętej przez nich dojrzałości artystycznej. Wszystkie pomysły i rozwiązania pojawiły się co prawda już na Kaleidoscope - tzn. bogate aranżacje, złożone harmonie, sposób budowania napięć i duże zróżnicowanie brzmieniowe -dopiero teraz jednak osiągnęły one ostateczny, skończony kształt. Jedynym poważnym konkurentem tej płyty w kontekście nowego brytyjskiego rocka, mógł być wówczas tylko Pornography The Cure. Nic dziwnego, że oba te tytuły stały się w pewnym sensie dwiema księgami Biblii dla wstępującego pokolenia pozytywnych punków i reanimatorów psychodelicznego rocka. Nie chodzi tu o podobieństwa, choć można je dostrzec, ale o pokrewny sposób muzycznego myślenia. Logiczne więc wydaje się. że kiedy w grudniu 1982 roku odszedł McGeoch - jego miejsce zajął Robert Smith, który postanowił zrobić dłuższą przerwę w działalności swego zespołu.
Praca nad A Kiss In The Dreamhouse okazała się tak bardzo wyczerpująca, iż cały następny 1983 rok upłynął na przyjemniejszych, bardziej relaksowych zajęciach. Po sukcesie EP Wild Things, Siouxsie i Budgie wyruszyli w styczniu na Hawaje, by nagrać - jako Creatures -album Feast. W tym czasie Severin i Smith występowali w psychodelicznym repertuarze z tancerką-wokalistką Jeanette Landray pod szyldem The Glove (zapożyczonym z Żółtej łodzi podwodnej) i zarejestrowali w studiu materiał na płytę długogrającą, zatytułowaną Blue Sunshine. Po tej indywidualnej terapii cała czwórka zeszła się na nowo, czego efektem byt singel z Dear Prudence - następną po Helter Shelter piosenką z Białego Albumu The Beatles. Zwieńczeniem tego okresu stały się wspomniane już dwa wspaniałe wieczory w Royal Albert Hali, których fragmenty uwieczniono na dwupłytowym albumie i na godzinnym filmie video Nocturne.
Być zaakceptowanym, znaczy dla mnie to samo, co zostać pogrzebanym. Niezależnie od tego, jacy są Banshees, po dziewięciu lalach tolerowanie nas jest czymś nieuniknionym. Pogodzenie się z tym stanem rzeczy wyda/e ml się jednak przerażające. Pojawia się też coś w rodzaju szacunku - "przecież oni na to w pełni zasłużyli" -który narasta wraz z wiekiem zespołu, co doprowadza mnie z kolei-do mdłości. (Siouxsie Sioux, 1985 r.)
Czy to się podobało Siouxsie czy nie, koncerty w Royal Albert Hall ugruntowały jej status gwiazdy brytyjskiego rocka. Osoby godnej szacunku, mającej zagwarantowane miejsce w historii gatunku i w księdze Who Is Who. Pewnym paradoksem w biografii wokalistki jest jej szczególny stosunek do samego pojęcia "gwiazdorstwa": gardzi nim, jednak przez długie lata, od samego początku, robiła wszystko, by ono do niej pasowało. W latach siedemdziesiątych odżegnała się od związków z jakimkolwiek "undergroundem" - teraz wylewała krokodyle łzy, że nie ma już żadnego, że wszystko staje się własnością mediów, zanim się jeszcze wydarzy. Cóż, nawet w tym kapryszeniu można dopatrzeć się gwiazdorskiej pozy...
W 1984 roku'zespół przystąpit do pracy nad nowym albumem studyjnym, który ostatecznie ukazał się pod tytułem Hyena. Tak jak koncert Nocturne otwierało Święto wiosny Strawińskiego, tak Hyenę rozpoczynał fragment Madame Butterfly- jak gdyby sugerujący, iż cała płyta będzie podporządkowana tematyce nie tak bardzo odległej od A Kiss In The Dreamhouse. l rzeczywiście, w podobnym nastroju utrzymane są utwory We Hunger i Belladonna, jednak motywem przewodnim jest tutaj zderzenie iluzji szczęścia z brutalną rzeczywistością - jak gdyby wstrząsające odkrycie, iż było się aktorem w filmie pornograficznym a nie w romantycznej historii miłosnej. Hyena jest wszakże płytą znacznie bardziej złożoną niż mogłoby wynikać z tej oceny - stanowi przegląd wielu wątków, poruszanych przez Siouxsie And The Banshees w bliższej i dalszej przeszłości.
Według podobnej recepty powstał dwa lata później album Tinderbox, choć i na nim można dopatrzeć się łączących część utworów, wiodących tematów. Są nimi przemijanie i rozkład (The Sweetest Chill, Cities In Dust, Party's Fall) oraz paraliżujący upał, wyzwalający zbrodnicze lub irracjonalne postawy (92°, Cannons). Pod względem muzycznym. Hyena jest bez wątpienia najdoskonalszym, najbardziej perfekcyjnym osiągnięciem Banshees. Świetna produkcja Mike'a Hedgesa, prze- strzenne, krystaliczne brzmienie, wpływ różnych kultur muzycznych -motywy hispano-amerykańskie (Bring Me The, Head Of The Preacher Man), daleko- i bliskowschodnie (We Hunger, Blow The House Down), elementy stylistyki gospels (Take Me Back). Z drugiej strony jednak Hyena ze swymi piosenkami i złagodzoną ekspresyjnością zdaje się być najmniej rockową płytą w dyskografii zespołu.
Powrotem do gatunkowych konwencji jest natomiast Tinderbox i nie będzie przesadą przypuszczenie, iż dla Siouxsie była to jakby sentymentalna podróż w przeszłość - aż do The Scream. Wrażenie to potęguje gra nowego gitarzysty, Johna Carruthersa (ex-Clock DVA), przypominająca styl Johna McKaya. Naturalnie, odtworzenie atmosfery debiutu - jeśli w ogóle o to chodziło - okazało się niemożliwe. Przez osiem lat Banshees zbyt wiele się nauczyli, czyli stali się zbyt dobrymi muzykami - niemniej Tinderbox przynosi, mimo różnej jakości materiału, solidną porcję rocka. Problem w tym, że nie ma on już tej magnetycznej siły, co w okresie między The Scream a A Kiss In The Dreamhouse. Siouxsie And The Banshees stali się częścią muzycznego establishmentu, czy tego chcieli czy nie. Coś podobnego możemy zaobserwować, kiedy porównamy na przykład Pornography z Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me The Cure, War z The Joshua Tree U2 lub Remain In Light z Naked Talking Heads. W żadnym z tych przypadków nie mamy do czynienia z płytami gorszymi - lecz z bardziej wyważonymi, muzycznie wyrafinowanymi płytami wieku dojrzałego.
Ostatnim - jak dotąd - rozdziałem w historii Siouxsie And The Banshees jest nader interesujący album Through The Looking Glass, przynoszący zestaw opracowanych przez zespół cudzych kompozycji. Zestaw, trzeba tu dodać, co najmniej zaskakujący, jeśli znaleźć w nim można utwory z repertuaru tak różnych wykonawców, jak Billie Holiday (Strange Fruit), Julie Driscoll (This Wheel's On Fire), Roxy Music (Sea Breezes), Television (Little Johnny Jewel), Iggy Pop (The Passenger), The Doors (You're Lost Little Girl) oraz piosenkę z filmu Księga Dżungli (Trust In Me). W sumie, bardzo dobra płyta, przygotowana z wyobraźnią, pełna niespodzianek. l bardzo osobista.
W 1987 roku, tuż po nagraniu Through The Looking Glass nastąpiły kolejne zmiany w składzie zespołu. Odszedł John Carruthers, a jego miejsce zajął John Klein, dotąd grający w Skeletal Family. Piątym muzykiem został obsługujący instrumenty klawiszowe Martin McCarrick. Należy jednak pamiętać, że - jak powiedział Robert Smith -The Banshees to tylko nazwa - bardziej idea niż zespół.
Single
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [UK] |
Komentarz |
Hong Kong Garden /Voices | Siouxsie and The Banshees | 08.1978 | 7[10] | - | Polydor 2059 052 | [written by John McKay/Kenny Morris/Siouxsie Sioux/Steve Severin][produced by Nils Stevenson/Steve Lillywhite] |
The Staircase (Mystery)/20th Century Boy | Siouxsie and The Banshees | 03.1979 | 24[8] | - | Polydor POSP 9 | [written by John McKay/Kenny Morris/Siouxsie Sioux/Steve Severin][produced by Nils Stevenson] |
Playground Twist /Pull to Bits | Siouxsie and The Banshees | 07.1979 | 28[6] | - | Polydor POSP 59 | [written by John McKay/Kenny Morris/Siouxsie Sioux/Steve Severin][produced by Nils Stevenson/Mike Stavrou] |
Mittageisen /Love in a Void | Siouxsie and The Banshees | 09.1979 | 47[3] | - | Polydor 2059 151 | [written by John McKay/Siouxsie Sioux][produced by Nils Stevenson/Mike Stavrou] |
Happy House /Drop Dead-Celebration | Siouxsie and The Banshees | 03.1980 | 17[8] | - | Polydor POSP 117 | [written by Siouxsie Sioux/Steve Severin][produced by Siouxsie And The Banshees/Nigel Gray] |
Christine /Eve White, Eve Black | Siouxsie and The Banshees | 05.1980 | 22[8] | - | Polydor 2059 249 | [written by Siouxsie Sioux/Steve Severin][produced by Siouxsie And The Banshees/Nigel Gray] |
Israel /Red Over White | Siouxsie and The Banshees | 11.1980 | 41[8] | - | Polydor POSP 205 | [written by Siouxsie Sioux/Steve Severin/John McGeoch/Peter Clarke][produced by Siouxsie And The Banshees/Nigel Gray] |
Spellbound /Follow the Sun | Siouxsie and The Banshees | 05.1981 | 22[8] | - | Polydor POSP 273 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Nigel Gray] |
Arabian Knights /Supernatural Thing | Siouxsie and The Banshees | 07.1981 | 32[7] | - | Polydor POSP 309 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees/Nigel Gray] |
Fireworks /Coal Mind | Siouxsie and The Banshees | 05.1982 | 22[6] | - | Polydor POSP 450 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees] |
Slowdive /Cannibal Roses | Siouxsie and The Banshees | 10.1982 | 41[4] | - | Polydor POSP 510 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees] |
Melt! /Il Est Ne Le Divin Enfant | Siouxsie and The Banshees | 11.1982 | 49[5] | - | Polydor POSP 539 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees] |
Dear Prudence/Tattoo | Siouxsie and The Banshees | 09.1983 | 3[8] | - | Wonderland-Polydor SHE 4 | [written by John Lennon/Paul McCartney][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges][gold-UK] |
Swimming Horses/Let Go | Siouxsie and The Banshees | 03.1984 | 28[4] | - | Wonderland-Polydor SHE 6 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
Dazzle /I Promise | Siouxsie and The Banshees | 05.1984 | 33[3] | - | Wonderland-Polydor SHE 7 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
THE THORN EP.-Overground; Voices; Placebo Effect; Red Over White | Siouxsie and The Banshees | 10.1984 | 47[3] | - | Wonderland-Polydor SHE 8 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
Cities in Dust/An Execution | Siouxsie and The Banshees | 10.1985 | 21[6] | - | Wonderland-Polydor SHE 9 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees] |
Candyman/Lullaby | Siouxsie and The Banshees | 02.1986 | 34[5] | - | Wonderland-Polydor SHE 10 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees] |
This Wheel's on Fire/Shooting Sun | Siouxsie and The Banshees | 01.1987 | 14[6] | - | Wonderland-Polydor SHE 11 | [written by Bob Dylan/Rick Danko][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
The Passenger /She's Cuckoo | Siouxsie and The Banshees | 03.1987 | 41[6] | - | Wonderland-Polydor SHE 12 | [written by Iggy Pop/Ricky Gardiner][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
Song from the Edge of the World/The Whole Price of Blood | Siouxsie and The Banshees | 07.1987 | 59[3] | - | Wonderland-Polydor SHE 13 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Mike Thorne] |
Peek-a-Boo/False Face | Siouxsie and The Banshees | 07.1988 | 16[6] | 53[14] | Wonderland-Polydor SHE 14 | [written by Steven Bailey/Peter Clarke/Susan Dallion][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
The Killing Jar/Something Wicked | Siouxsie and The Banshees | 09.1988 | 41[3] | - | Wonderland-Polydor SHE 15 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
The Last Beat of My Heart/El Dia de Los Muertos | Siouxsie and The Banshees | 12.1988 | 44[2] | - | Wonderland-Polydor SHE 16 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
Kiss Them for Me /Staring Back | Siouxsie and The Banshees | 05.1991 | 32[4] | 23[13] | Wonderland-Polydor SHE 19 | [written by Steven Bailey/Peter Clarke/Susan Dallion/Martin McCarrick][produced by Stephen Hague] |
Shadowtime/Spiral Twist | Siouxsie and The Banshees | 07.1991 | 57[1] | - | Wonderland-Polydor SHE 20 | [written by Steven Bailey/Peter Clarke/Susan Dallion/Martin McCarrick][produced by Stephen Hague] |
Face to Face/I Could Be Again | Siouxsie and The Banshees | 07.1992 | 21[4] | - | Wonderland-Polydor SHE 21 | [written by Danny Elfman/Siouxsie And The Banshees][produced by Stephen Hague] |
Interlude | Morrisey & Siouxie | 08.1994 | 25[3] | - | - | [written by De La Rue/Shaper][produced by Martin Boorer] |
O Baby/B Side Ourselves | Siouxsie and The Banshees | 12.1994 | 34[10] | 125[1] | Wonderland-Polydor SHE 22 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Brian Eno] |
Stargazer /Hang Me High | Siouxsie and The Banshees | 02.1995 | 64[3] | - | Wonderland-Polydor SHE 23 | [written by Siouxsie And The Banshees][produced by Siouxsie And The Banshees] |
Albumy
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [UK] |
Komentarz |
THE SCREAM | Siouxie and The Banshees | 10.1978 | 12[11] | - | Polydor POLD 5009 | [silver-UK][produced by Steve Lillywhite/Siouxsie And The Banshees] |
JOIN HANDS | Siouxie and The Banshees | 08.1979 | 13[5] | - | Polydor POLD 5024 | [silver-UK][produced by Miek Stavrou/Nils Stevenson] |
KALEIDOSCOPE | Siouxie and The Banshees | 08.1980 | 5[6] | - | Polydor 2442 177 | [silver-UK][produced by Siouxsie And The Banshees/Nigel Gray] |
JUJU | Siouxie and The Banshees | 06.1981 | 7[17] | - | Polydor POLD 5155 | [silver-UK][produced by Siouxsie And The Banshees/Nigel Gray] |
ONCE UPON A TIME/THE SINGLES | Siouxie and The Banshees | 11.1981 | 21[26] | - | Polydor POLS 1056 | [gold-UK][produced by Siouxsie And The Banshees] |
A KISS IN THE DREAMHOUSE | Siouxie and The Banshees | 10.1982 | 11[11] | - | Polydor POLD 5064 | [silver-UK][produced by Siouxsie And The Banshees] |
NOCTURNE | Siouxie and The Banshees | 11.1983 | 29[10] | - | Wonderland-Polydor SHAH 1 | [silver-UK][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
HYAENA | Siouxie and The Banshees | 06.1984 | 15[6] | 157[7] | Wonderland-Polydor SHEHP 1 | [produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
TINDERBOX | Siouxie and The Banshees | 04.1986 | 13[6] | 88[15] | Wonderland-Polydor SHEHP 3 | [produced by Siouxsie And The Banshees] |
THROUGH THE LOOKING GLASS | Siouxie and The Banshees | 03.1987 | 15[8] | 188[3] | Wonderland-Polydor SHELP 4 | [silver-UK][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
PEEPSHOW | Siouxie and The Banshees | 09.1988 | 20[5] | 68[20] | Wonderland-Polydor SHELP 5 | [silver-UK][produced by Siouxsie And The Banshees/Mike Hedges] |
SUPERSTITION | Siouxie and The Banshees | 06.1991 | 25[4] | 65[21] | Wonderland 84773211 | [produced by Stephen Hague] |
TWICE UPON A TIME/THE SINGLES | Siouxie and The Banshees | 10.1992 | 26[2] | - | Wonderland 517160 | [produced by Mike Hedges/the Banshees/Stephen Hague/Charles Gray] |
THE RAPTURE | Siouxie and The Banshees | 01.1995 | 33[4] | 127[2] | Wonderland 5237251 | [produced by Charlie Gray/John Cale] |
THE VERY BEST OF... | Siouxie and The Banshees | 12.2002 | 132[2] | - | UM3/Universal-Island | |
AT THE BBC | Siouxie and The Banshees | 06.2009 | 140[1] | - | Universal International |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz