Pozostała po nich tylko jedna płyta, która
światło dzienne ujrzała prawie czterdzieści pięć lat temu. Krótko po jej
wydaniu zespół rozpadł się, a o tworzących go muzykach świat
artystyczny zapomniał. Gdyby nie pojawiające się co parę lat wznowienia
tego krążka, prawdopodobnie dzisiaj o Walijczykach z Aquili nikt by już
nie pamiętał.
Historia zespołu sięga 1967 roku i związana jest z
zupełnie inną kapelą. Właśnie wtedy w portowym miasteczku Newport w
południowo-wschodniej Walii powołano do życia psychodeliczną grupę
Blonde on Blonde (która swą nazwę zawdzięczała opublikowanemu rok
wcześniej albumowi Boba Dylana). Tworzyli ją: gitarzysta (grający także
na sitarze i lutni) Gareth Johnson, basista i klawiszowiec Richard
Hopkins oraz perkusista Les Hicks. Brakowało im tylko wokalisty, którego
postanowili poszukać za pośrednictwem prasy. Dali więc odpowiedni anons
w fachowym piśmie „Melody Maker” i cierpliwie czekali na jego efekt.
Zgłosił się śpiewający gitarzysta Ralph Denyer, który po krótkim
przesłuchaniu został zaangażowany jako czwarty członek kapeli.
W
tym składzie w 1968 roku Blonde on Blonde wybrało się na koncerty do
Londynu; spodobali się tam na tyle, że wytwórnia Pye Records zdecydowała
się podpisać z nimi kontrakt płytowy. Jeszcze w tym samym roku ukazał
się debiutancki singiel zespołu z piosenkami „All Day, All Night” i
„Country Life”, w następnym natomiast dwie kolejne małe płytki - „I Need
My Friend / Conversationally Making the Grade” oraz „Castles in the Sky
/ Circles” - oraz na dokładkę pełnometrażowy album „Contrasts”.
Po jego
wydaniu jednak na rozstanie z kolegami zdecydowali się Denyer i
Hopkins, których analogicznie zastąpili David Thomas (stary szkolny
kolega Ralpha) i Graham Davies. Ten pierwszy nie pozostawał długo
bezrobotny; wkrótce bowiem dołączył do wywodzącej się z tego samego
miasta co Blonde on Blonde formacji Aquila (nazwa w językach łacińskim i
włoskim oznacza orła). Poza nim tworzyli ją: basista i pianista Phil
Childs, grający na instrumentach dętych George Lee, organista Martin
Woodward oraz bębniarz James Smith. Ta piątka muzyków odpowiedzialna
jest za zawartość jedynego krążka zespołu, który zatytułowany został po
prostu „Aquila”, a światło dzienne ujrzał dzięki amerykańskiej wytwórni
RCA Victor.
Na
albumie znalazło się pięć kompozycji, w tym tytułowa suita, która
zajęła całą drugą stronę winylu. Ale do niej jeszcze dojdziemy. Jeśli
bowiem zaczniemy odsłuch płyty „po bożemu”, najpierw czeka nas
przyjemność zapoznania się z czterema znacznie krótszymi, lecz nie mniej
interesującymi utworami. Na otwarcie zespół zaproponował „Change Your
Ways” - numer zaskakująco skoczny i radosny, któremu ton nadają grające
od pierwszych sekund unisono dęciaki i -na drugim planie- organy
Hammonda. Zwłaszcza wybijające się przed inne instrumenty saksofony
nadają temu kawałkowi funkowy posmak; ale odpowiedniego groove’u
przydają mu również sekcja rytmiczna (z pulsującym basem) i „czarny”
wokal Denyera. „How Many More Times” ma już jednak zupełnie inny
charakter. Po psychodelicznym, akustycznym wstępie - z gitarą unplugged,
fletem i różnymi przeszkadzajkami - w dalszej części panowie z Aquili
serwują motoryczny rytm i zapadającą w pamięć, przejmującą melodię,
którą dodatkowo podchwytuje wokalista. Uwagę zwraca także solówka na
organach, wcale zresztą nie ostatnia. Warto tutaj zaznaczyć, że chociaż
Hammondy najczęściej obecne są w tle, to mimo wszystko słychać je przez
większość czasu. Martin Woodward nie służy zatem kolegom jako kwiatek
do kożuszka, lecz w bardzo istotny sposób wpływa na brzmienie całej
kapeli.
Trzeci w kolejności „While You Were
Sleeping” opiera się przede wszystkim na brzmieniu organów, które raz
wspomaga orientalizująca gitara (co może być pozostałością po
psychodelicznych „odjazdach” Denyera w Blonde on Blonde), to znów mocny,
wyraźnie zahaczający o jazz saksofon George’a Lee. Ale to głównie
Woodward nadaje tej kompozycji ton, wchodząc w dialogi z poszczególnymi
instrumentalistami. Inaczej dzieje się w zamykającym stronę A albumu „We
Can Make It If We Try”, który zaczyna się od potężnego uderzenia
dęciaków. Nałożone na siebie ścieżki saksofonów wywołują wrażenie,
jakbyśmy mieli do czynienia z prawdziwym jazzowym big bandem, który
nawiązał współpracę z kapelą rockową. Może to przywodzić na myśl
dokonania innej formacji z tamtych czasów, czyli czeskiego Modrego
Efektu, choć raczej trudno podejrzewać Walijczyków, aby czerpali wzorce z
zespołu zza „żelaznej kurtyny”, tym bardziej że albumy „Nova synteza”
(1971) i „Nova synteza 2” (1974), które pod pewnymi względami wykazują
największą stylistyczną zbieżność z „Aquilą”, wtedy jeszcze nie
istniały. W każdym razie w tym właśnie kawałku kapela z Wysp Brytyjskich
ponownie brzmi bardzo jazzowo, wręcz „czarno”.
Po
przełożeniu krążka na stronę B czeka nas ponad
dwudziestosześciominutowa przygoda pod hasłem „The Aquila Suite”. Dzieli
się ona na trzy odrębne fragmenty, spośród których każdy jest jeszcze
podzielony na części (te są już ze sobą ściśle powiązane). „First
Movement” otwiera eteryczny, akustyczny wstęp na gitarze i flecie
(„Introduction”), który następnie przechodzi w rozbudowany
folkowo-rockowy (z dużą domieszką psychodelii, słyszalną zwłaszcza w
partiach Hammondów) kawałek w stylu wczesnego Jethro Tull („Flight of
the Golden Bird”). Tu nie można mieć wątpliwości, że muzycy Aquili
zasłuchani byli w płyty „This Was” i „Benefit”, o czym świadczy zarówno
sposób gry na flecie Lee, jak i wokal Denyera (wypisz, wymaluj w stylu
Iana Andersona). Ciekawostką jest natomiast solówka perkusyjna Jamesa
Smitha, która bardziej niż z rockiem progresywnym kojarzy się z ethno
jazzem, względnie z dopiero wtedy raczkującą world music. „Second
Movement” ponownie otwiera fragment bardzo stonowany i nastrojowy
(„Cloud Circle”); tuż po nim następuje jednak mocniejsze uderzenie,
znaczone big bandowymi dęciakami i motoryczną sekcją rytmiczną („The
Hunter”); wieńczy zaś tę część wyważony dialog perkusisty z organistą,
do którego z czasem dołącza gitarzysta („The Kill”).
Żródło: http://esensja.stopklatka.pl
Albumy
| ||||||
Tytuł | Wykonawca | Data wydania | UK | US | Wytwórnia [US] |
Komentarz |
Aquila | Aquila | .1970 | - | - | RCA Victor LSP 10307 | - |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz