Web Analytics Z archiwum...rocka : Ronnie Earl

sobota, 13 października 2018

Ronnie Earl

Urodził się 10 marca 1953 roku w Nowym Jorku. Z pochodzenia jest Węgrem (właściwe nazwisko - Horvath, ojciec - Akos, matka - Mutcika). Jako dziecko uczył się grać na fortepianie. Interesował się muzyką jazzową, głównie twórczością John'a Coltrane'a, Sonny'ego Rollins'a, West'a Montgomery'ego i Charles'a Mingus'a. Wiele wolnych chwil spędzał w różnych klubach jazzowych, głownie w "Village Vanguard".
 

W 1974 roku przeniósł się do Bostonu, by podjąć studia na jednym z bostońskich uniwersytetów. W 1975 roku przypadkowo znalazł się w jednym z bostońskich klubów bluesowych, na koncercie Muddy'ego Waters'a. Koncert ten zafascynował go do tego stopnia, że od tej chwili zaczął słuchać wyłącznie płyt bluesowych (głownie B.B. King'a, Alberta King'a, Magic'a Sam'a, Otis'a Rush'a, Buddy'ego Guy'a oraz T-Bone'a Walker'a). Postanowił, że będzie grał bluesa, zaczął więc intensywnie ćwiczyć grę na gitarze.
 

W 1977 roku założył swój pierwszy zespół - Guitar Johnny& The Rythm Rockers. Z zespołem tym dokonał pierwszych swoich nagrań (została wydana ep-ka). Później, wraz z Sugar Ray'em Norcią (harmonijka, wokal) założył zespół Sugar Ray Norcia & Bluetones. W zespole tym grali Michael "Mudcat" Ward (bas), Anthony Geraci (instrumenty klawiszowe), oraz Neil Gouvin (perkusja) (nazwiska te pojawią się później na różnych płytach Ronnie Earl'a). Zespół ten występował w różnych bostońskich klubach bluesowych, stając się jedną z najpopularniejszych tamtejszych kapel bluesowych. Duża popularność oraz wysoki kunszt wykonawczy zespołu spowodowały, że z zespołem tym chętnie koncertowały różne "gwiazdy" muzyki bluesowej. Jeden z takich koncertów, z harmonijkarzem Walter'em Horton'em, został zarejestrowany i w 1980 roku wydany na płycie firmowanej nazwiskiem Walter'a Horton'a -"Little Boy Blue". Ronnie Earl nie był jeszcze muzykiem takiego formatu jakiego jest dzisiaj, ale kilka jego solówek gitarowych (np. w utworze "Lord Knows I Tried") zdradzało jego wielki talent.
 

W tym czasie Ronnie Earl był już członkiem wysoko cenionego w USA big-bandu blusowo-jazzowego Roomful of Blues, gdzie w 1979 roku zastąpił samego Duke'a Robillard'a. W zespole tym występował przez 8 lat, stając się jego pierwszoplanową postacią. Roomful of Blues z Ronnie Earl'em w składzie zagrał niezliczone ilości koncertów (wg. niektórych źródeł do 300 rocznie) oraz nagrał 6 płyt: 3 autorskie - "Hot Little Mama" (1980 r.), "Dressed Up To Get Messed Up" (1986 r.) oraz koncertową - "Live At Lupo's Heartbreak Hotel" (1987 r.), a także akompaniując "gwiazdom" bluesa: Eddie'mu "Cleanhead" Vinson'owi ("Eddie Cleanhead Vinson & Roomful Of Blues" - 1982 r.), Big Joe Turner'owi ("Blues Train" - 1983 r.) oraz Earl'owi King'owi ("Glazed" - 1987 r.). Chociaż na wymienionych tu płytach można usłyszeć wiele znakomitych partii gitary granych przez Ronnie'go Earl'a, to jednak formuła big-bandu nie dawała mu pełnych możliwości pokazania swojego gitarowego kunsztu. I najprawdopodobniej dlatego, w 1982 roku, nagrał pierwszą płytę firmowaną własnym nazwiskiem.
 

Była to płyta "Smokin'" ostatecznie wydana w 1983 roku. I dopiero na tej płycie można usłyszeć co potrafi Ronnie Earl. Takie kawałki jak na przykład instrumentalny "Baby Doll Blues" po prostu "zwalały z nóg" i od razu stawiały Ronnie'go Earl'a w gronie najwybitniejszych gitarzystów bluesowych naszej planety. Wkrótce ukazała się następna jego płyta - "They Call Me Mr Earl" (1984 r.) - również znakomita. Płyty te, wydane na winylu, są dziś bardzo trudno osiągalne, ale w 1988 roku zostały one wydane na CD zatytułowanym "Deep Blues". Po przesłuchaniu tego srebrzystego krążka trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że mamy do czynienia z wybitnym wirtuozem gitary. A był to dopiero początek drogi.
W 1987 roku Ronnie Earl opuścił szeregi Roomful of Blues i poświęcił się karierze solowej. Założył własny zespół - Ronnie Earl & The Broadcasters - i w 1988 roku nagrał z tym zespołem płytę "Soul Searching". W dwóch kawałkach na tej płycie gościnnie wystąpił Duke Robillard. Płyta jest bardzo dobra, może nie tak znakomita jak "Deep Blues", ale tu - w utworze "Ships Passing In The Night" - po raz pierwszy można usłyszeć, charakterystyczne dla Ronnie Earl'a, znakomite, cichutkie granie na gitarze (jakby "pieszczenie" strun).
 

Rok 1990 przyniósł dwie nowe płyty Ronnie'go Earla: z The Broadcasters - "Peace Of Mind" - dojrzalszą kontynuację "Soul Searching" oraz firmowaną tylko nazwiskiem Ronnie Earl - "I Like It When It Rains". Na tej drugiej płycie Ronnie Earl dość dużo gra wyłącznie na gitarze akustycznej. Ale i bez pomocy elektryczności radzi sobie znakomicie, czego dowodem jest na przykład wykonanie znanego standardu bluesowego "Sittin' On Top Of The World". W 1991 ukazuje się kolejna płyta Ronnie Earl & The Broadcasters - "Surrounded By Love". Znakomita! Kunszt gitarowy Ronnie'go Earl'a świeci już pełnym blaskiem. Solowa partia gitary w utworze "That's When My Soul Comes Down" to wprost arcydzieło! Z początku cichuteńko (te "pieszczenie" strun), a później "jazda na pełny gaz". Trzeba naprawdę mieć wielką wyobraźnię i znakomite umiejętności, aby stworzyć coś takiego. A i w innych kawałkach z tej płyty Earl pokazuje swoją wielką klasę.
 

Po tej płycie, dość płynny dotychczas, skład The Broadcasters ustabilizował się. Utworzyli go: znakomity "klawiszowiec" Bruce Katz, basista Rod Carey oraz perkusista Per Hanson. Skład ten nagrał cztery płyty, całkowicie instrumentalne. Serię tych płyt bez wokalu zapoczątkowała płyta "Still River" (1993 r.), następnie ukazały się: "Language Of The Soul" (1994 r.), koncertowa "Blues Guitar Virtuoso" (1995 r.) (w Europie płyta ta ukazała się w innej okładce, pod innym tytułem - "Blues & Fogiveness", bogatsza o jeden kawałek) oraz "Grateful Hearts: Blues & Ballads" (1996 r.). Wszystkie te płyty są wręcz rewelacyjne i trudno jest napisać cokolwiek więcej. Każda próba wskazania na jakiś szczególny utwór z którejś z tych płyt, skończy się na recenzji całej płyty, bo wszystkie kawałki na tych płytach są tak dobre, że gdy się coś powie o jednym z nich, to trzeba powiedzieć i o następnym, i o następnym ... Może warto tu podkreślić jedną rzecz: Ronnie Earl dość często gra na "czystej" gitarze, bez żadnych elektronicznych "ulepszaczy" dźwięku, a osiąga brzmienia, których wielu różnych gitarzystów nie jest w stanie osiągnąć z całą "deską" efektów gitarowych.
 

Można by się długo zachwycać powyższymi płytami, ale w 1996 roku Ronnie Earl stworzył płytę, która przelicytowała wszystko. Stanął bowiem "oko w oko" z trzema wybitnymi muzykami "czarnego" bluesa. Już sam Pinetop Perkins (pianino, śpiew) to legenda chicagowskiego bluesa. A jeszcze na tej sesji znaleźli się Calvin "Fuzz" Jones (gitara basowa) oraz Willie "Big Eyes" Smith (perkusja), czyli słynna sekcja rytmiczna z zespołu Muddy'ego Waters'a. Dodatkowo w sesji tej wziął udział "klawiszowiec" z The Broadcasters - Bruce Katz. Powstała płyta "Eye To Eye", która śmiało może rywalizować o tytuł najlepszej płyty w historii "elektrycznego" bluesa. Kunszt wykonawczy jest tak wysoki, że aż "dech w piersiach zapiera". A warto tu podkreślić, że płyta została nagrana bez żadnej studyjnej obróbki. Po prostu zespół został zmiksowany i grał, a co zagrał, to znalazło się na płycie. Tak wybitni muzycy mogli sobie na coś takiego pozwolić.
 

W następnym roku ukazuje się kolejna płyta Ronnie Earl'a z The Broadcasters - "The Colour Of Love". W zasadzie można by ją potraktować jako piątą płytę z wyżej omówionej serii, są jednak pewne różnice. Przede wszystkim pojawia się wokal. Co prawda tylko na jednym utworze - "Everyday Kinda Man", ale za to jaki wokal - śpiewa sam Gregg Allman. Perkusiści z The Allman Brothers Band - Jaimoe oraz Marc Quinones - wspomagają The Broadcoasters w kilku innych utworach, a producentem omawianej płyty jest Tom Dowd, etatowy producent Allman'ów. Pozwala to Ronnie'mu pokazać bardziej rock'owe oblicze. "The Colour Of Love" komentowana jest różnie: jedni wychwalają ją za różnorodność stylistyczną, inni krytykują za odejście od wypracowanego stylu i pewną niespójność. Jednak i jedni i drudzy przyznają, że płyta zawiera wiele znakomitych utworów, a gra Earl'a na gitarze jest - jak zwykle - rewelacyjna.
 

Omawiany tu okres od 1993 do 1997 roku jest bezsprzecznie najlepszym okresem w karierze Ronnie'go Earl'a. Zdobył w tym czasie kilka prestiżowych nagród: w corocznej ankiecie pisma "Down Beat" płyta "Grateful Hearts: Blues & Ballads" została uznana za "Album roku", dwukrotnie uhonorowano go bardzo liczącą się nagrodą W.C. Handy'ego (tzw. "Bluesowy Oskar") dla najlepszego bluesowego gitarzysty roku (1997 i 1998). Jednak po tym okresie coś "zazgrzytało" w karierze Ronnie'go Earl'a. Jak sam później przyznał, popadł w depresję, której jedną z przyczyn z pewnością były kłopoty osobiste (rozpad jego małżeństwa). Na kolejną jego płytę - "Healing Time" (1999 r.) - trzeba było czekać aż dwa lata, a płyta ta, pomimo wielu wspaniałych utworów, jako całość stwarza wrażenie niespójnej, jakby złożono je ze znakomitych, ale przypadkowo dobranych kawałków. Gdzieś też zagubił się charakterystyczny styl Ronnie'go Earl'a, rozsypał się zespół The Broadcasters.
 

Na szczęście ten słabszy okres w karierze gitarzysty nie trwał zbyt długo. W 2001 ukazuje się płyta "Ronnie Earl & Friends". Znowu jest to znakomita płyta bluesowa. Nagrana z udziałem wielu legendarnych muzyków (np. perkusista słynnego zespołu The Band - Levon Helm, "czarni" bluesmani James Cotton i Luther "Guitar Junior" Johnson oraz Kim Wilson, Irma Thomas, David Maxwell) jest tym, czego należałoby oczekiwać. Znowu trudno jest tu wskazać jakieś lepsze utwory, bo wszystkie są wspaniałe.
 

Po tej płycie Ronnie Earl stworzył nowy skład The Broadcasters: Dave Limina (pianino, organy), Jimmy Mouradian (gitara basowa) oraz Lorne Entress (perkusja). Z tym składem, dla małej kanadyjskiej wytwórni Stony Plain Records nagrał dwie płyty: "I Feel Like Goin' On" (2003 r.) oraz "Now My Soul" (2004r.). Pierwsza z nich, poza utworem "Mary Don't You Weep", gdzie śpiewa chór Silver Leaf Gosper Singers, jest całkowicie instrumentalna, śmiało można zaliczyć ją do kanonu najlepszych płyt Earl'a z okresu 1993-1997 r. W tytułach kilku nagrań z tej płyty (np. "Blues For Otis Rush" czy "Big Walter") Ronnie Earl składa hołd legendarnym artystom z bluesowej sceny. Na drugiej z tych płyt, w kilku kawałkach pojawia się wokal. Śpiewają Kim Wilson, Greg Piccolo oraz ponownie chór Silver Leaf Gospel Singers. Szczególnie wspaniała jest tu, trwająca prawie 11 minut, kompozycja Otis'a Rush'a - "Double Trouble", zaśpiewana przez Kim'a Wilson'a, okraszona rewelacyjnymi - jak zwykle - solówkami gitary. Lecz ponad połowa płyty jest instrumentalna, w stylu jak za najlepszych czasów.
 

Ronnie Earl będąc wspaniałym muzykiem występował i nagrywał w doborowym towarzystwie. Oprócz muzyków wymienionych w powyższym tekście, w różnych składach The Broadcasters lub gościnnie na płytach Ronnie'go Earl'a wystąpili: Kaz Kazanoff, Jerry Portnoy, Darrell Nulisch, Ron Levy, Curtis Salgado, Robert Jr. Lockwood, David "Fathead" Newman i wielu innych. Ale i Ronnie Earl bardzo chętnie był zapraszany przez innych wykonawców do udziału w sesjach nagraniowych do ich płyt. Płyty te trudno jest zliczyć, jest ich bardzo dużo. Dwie wymagają jednak wzmianki ponieważ udział w ich powstaniu Earl'a oraz jego zespołu jest porównywalny, a może nawet większy niż wykonawcy, któremu przypisuje się tą płytę. Są to: płyta Jimmy Rogers'a - "With Ronnie Earl & The Broadcasters" (1993r.) (zapis wspaniałego koncertu, jaki odbył się 7 czerwca 1991 r. na "Breminale Festival" w Bremen) oraz Joe Beard'a - "Blues Union" (1996r.). Obie płyty są doskonałe, głównie za sprawą Ronnie'go Earl'a i jego zespołu. I tu, jako ciekawostkę można podać, że jak kiedyś Ronnie Earl zastąpił Duke'a Robillard'a w Roomful of Blues, tak w 1998 r. Duke Robillard zastąpił Ronnie'go Earl'a w zespole Joe Beard'a. Powstały bowiem dwie płyty tego wykonawcy nagrane w składzie jak na "Blues Union" z jedną różnicą: na gitarze zamiast Ronnie'go Earla gra właśnie Duke Robillard.
Ronnie'go Earl'a można też usłyszeć na różnych płytach "składankowych". W szczególności należy tu wymienić serię koncertowych płyt "Black Top Blues-a-Rama". Ronnie Earl jest artystą chyba najczęściej pojawiającym się na tych płytach i to zarówno jako wykonawca własnego koncertu, jak i członek zespołów towarzyszących innym wykonawccom (np. Earl'owi King'owi).
 

Cały powyższy tekst przedstawia Ronnie'go Earl'a jako wspaniałego gitarzystę. Ale nie jest to jedyny jego talent. Należy bowiem napisać, że jest on również wspaniałym kompozytorem - około siedemdziesiąt procent utworów z jego płyt, w tym ogromna większość tych najpiękniejszych, są to jego własne kompozycje. Ponadto jest producentem lub współproducentem swoich płyt, a także innych wykonawców. Położył też niemałe zasługi w promowaniu młodych artystów. To właśnie jemu mogą zawdzięczać swoje kariery tacy wykonawcy jak John Campbell czy Bobby Radcliff

Albumy
Tytuł WykonawcaData wydania Aus US Wytwórnia
[Aus/N.Zel]
Komentarz
The Colour Of LoveRonnie Earl04.1998-44[1]-/Polygram 537562-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz