Sleaford Mods są tak bardzo przywiązani do etosu robotniczego i pubowych
manier, że ociera się to momentami o karykaturę. Wydzieranie się do
mikrofonu o pracy w zakładzie przetwórstwa drobiowego chyba jeszcze
nigdy nie było równie porywające.
Bluzgi jako znaki przestankowe? Prowokowanie publiczności? Jason Williamson ze Sleaford Mods
odzywający się w podobnym tonie w stronę brytyjskiej publiczności,
uchodzi obecnie za najbardziej autentyczny głos sfrustrowanej klasy
robotniczej i bożyszcze krytyków muzycznych (Williamson: „Dobrze się
bawicie?”, tłum: „Tak!”, Williamson: „Wcześniej zawsze mi to zwisało,
ale teraz, cwele, spłacacie moje kredyty, więc muszę pilnować, żeby wam
się podobało”). „The Guardian” pod koniec ubiegłego roku pisał, że
Sleaford Mods daje najlepsze występy na żywo, jeśli chodzi o całą
aktualną scenę muzyczną w UK. Formuła jest taka, że nie należy podbijać
serc fanów – lepiej podbić im oko.
Sława i tłumy walące na koncerty pojawiły się dość niespodziewanie.
Jeszcze nie tak dawno, przy recenzjach
„Austerity Dogs” wspominano
o kameralnej naturze występów i tym, że trudno wyobrazić sobie występ
grupy np. na festiwalach, a jednak udało się im kupić publiczność
Glastonbury, a już w te wakacje wystąpią w Polsce na OFF Festival
w Katowicach. Do Sleaford Mods idealnie pasowałoby określenie
late bloomers
– bardzo długo zajęło im, by w pełni „rozkwitnąć”. Florystyczne
metafory są tu jednak nie na miejscu, gdyż twórczość duetu z Nottingham
jest jednym wielkim wyrzygiem frustracji i poetyki rodem z robotniczego
pubu w najgorszej dzielnicy, albo raczej jego toalety. Żeby było
zabawniej, jest to komplement, gdyż dawno nie mieliśmy okazji słuchać
czegoś tak świeżego i pełnego energii.
Williamson i Fearn poznali się, gdy wkrótce miała im stuknąć
czterdziestka. Pierwszy grał dorywczo w kilku zespołach i próbował sił
we własnym projekcie muzycznym, ledwo wiążąc koniec z końcem. Drugi był
pracownikiem call center za dnia i didżejem nocą. Williamson miał już
wtedy na koncie kilka płyt i singli wydanych pod nazwą Sleaford Mods
wspólnie z
Simonem Parfrementem.
Ten wczesny, podziemny okres
działalności, można najprościej określić jako wulgarny, skatologiczny
i konfesyjny rap bazujący na podkładach z klasyki brytyjskiego,
gitarowego grania. Posługując się nomenklaturą obowiązującą w polskim
środowisku hiphopowym, na „nielegalach” Sleaford Mods mamy całe mnóstwo
sampli podkradniętych od The Who, The Jam czy Sex Pistols. Zdecydowanie
nie są to typowe źródła dla producentów hiphopowych. Tego, co wokalista
Sleaford Mods wyczynia za mikrofonem, również nie da się z czystym
sumieniem określić mianem rapu.
Mike Skinner z The Streets
jest przy Williamsonie mistrzem flow.Takim samym problemem jest również tematyka utworów Sleaford Mods –
nabijanie się z fanów Sonic Youth i My Bloody Valentine nie wydaje się
oczywistym kandydatem na wersy pisane pod bity.
Kiedy na miejsce poprzedniego didżeja/producenta wskoczył na stałe
Fearn, muzyka Sleaford Mods przestała opierać się na cudzych nagraniach,
wciąż jednak obecny był w niej element „zapętlenia”. Stała się jeszcze
bardziej surowa i minimalistyczna, idąca bardziej w postpunkową,
wściekłą motorykę w stylu
Joy Division i
The Fall, niż cokolwiek, co
mogłoby „bujać” i przywodziłoby na myśl kulturę hiphopową. Podstawą jest
gitara basowa, automat perkusyjny i pojawiający się tu i ówdzie
syntezator – przez całą piosenkę leci w kółko to samo, ale w niczym to
nie przeszkadza.
Muzyka odarta jest ze wszystkiego co zbędne. Zabieg ten miał sporo
sensu i pozwolił stworzyć odpowiedni kontekst dla odbioru melorecytacji
Williamsona, które stały się czymś w rodzaju agresywnego performansu
poetyckiego z monotonnym i szczątkowym, ale nadającym odpowiednią
dynamikę, podkładem muzycznym. Wszystko to jest bardzo świadomym
działaniem i wynika w dużej mierze z rozczarowania rockowym etosem.
Williamson przez dekady próbował związać swoją życie zawodowe z muzyką,
jednak „granie w zespole” nie było najwyraźniej odpowiednią receptą na
sukces. Do
nieudanej kariery muzycznej i zakłamania branży Williamson odwołuje się
bardzo chętnie. Każda kolejna płyta jest programowym regresem.
Sleaford Mods są tak bardzo
cool w swoim robolstwie i pubowych
manierach, że ociera się to o karykaturę – wyobraźmy sobie coś w rodzaju
brytyjskiego Die Antwoord, które jednak nie jest przestylizowaną
kreacją, lecz autentycznymi lokalsami, przedstawiającymi „własny” świat,
fascynująco egzotyczny w swej patologii. Wydzieranie się do mikrofonu
o pracy w zakładzie przetwórstwa drobiowego jeszcze nigdy nie było tak
porywające. Podczas koncertów Fearn puszcza muzykę z laptopa, po czym
już tylko luzacko kiwa się, popijając piwo i paląc e-papierosa,
natomiast Williamson staje się kimś w rodzaju lekko upośledzonego (a
zarazem niezwykle błyskotliwego i ujmującego w swej wulgarności)
dresiarza ze setką nerwowych tików, słowotokiem i kokainowym gilem
w nosie.
Zaletą Sleaford Mods jest bezkompromisowość i szczerość, z jaką
dokumentują codzienne życie. Nie ma tu kuglarskich zabaw językowych, nie
ma silenia się na zgrabne metafory – tylko konkret i gniew. Co
najważniejsze, nie ma recept ani refleksji, jedynie rzetelne kroniki
wydarzeń dotyczące bezpośrednich doświadczeń – zła praca, brak
pieniędzy, żenujące sytuacje, imprezowanie, narkotyki, popkultura,
wkurzający celebryci, wkurzający establishment. Nie ma tu tekstów
wykraczających poza motywy autobiograficzne. Sleaford Mods to muzyczny
odpowiednik Irvine'a Welsha, a słowa
fuck (które pełni w piosenkach funkcję znaku przestankowego) i
cunt
(używane, gdy podmiot liryczny zwraca się do odbiorcy) brzmią na
płytach wyjątkowo soczyście. Gorycz, frustracja, rozczarowanie i uczucie
porażki (jednocześnie, jak to bywa z kompleksami, połączone z ogromnym
samozadowoleniem i arogancją) to kluczowe wątki pojawiające się
w twórczości zespołu. Bardzo łatwo jest się identyfikować z takim
ładunkiem tematycznym i emocjonalnym, nawet jeśli nie jest się białym
prolem z UK.
Żródło:http://www.dwutygodnik.com
Albumy
|
Tytuł |
Wykonawca | Data wydania |
UK |
US |
Wytwórnia
[UK] |
Komentarz |
Key Markets | Sleaford Mods | 08.2015 | 11[2] | - | Harbinger Sound HARBINGER 150CD | - |
English Tapas | Sleaford Mods | 03.2017 | 12[2] | - | Rough Trade RTRADCD 925 | - |